Mistrzostwa Wolnej Republiki Podlesickiej

          Mistrzostwa Wolnej Republiki Podlesickiej to właściwie idea, która powoli dojrzewała w głowach Bogdana i mojej przez długi czas. Początkowo myśleliśmy o zawodach dla naszych kursantów, czyli imprezie w formule zamkniętej i w 100% towarzyskiej. Jednak chyba każdy z nas czuł, że  to nie jest tym do czego jesteśmy przekonani.

Właściwie, zastanawialiśmy się nie tylko nad formuła ale także nad tym gdzie to właściwie zrobić. Jednak jedna rzucona przez Krauzego myśl „WOLNA REPUBLIKA PODLESICKA WSPINACZY” dała nam to na co czekaliśmy!!! Być może w wielu przypadkach nie znaczyłoby to wiele, lub było chwilową atrakcją ale wtedy, późnym wieczorem w wyludnionym Ostańcu obaj natychmiast zrozumieliśmy, że jest to idea przewodnia którą szukamy i ta której  do tej pory nie potrafiliśmy nazwać. W ten sposób od słów przeszliśmy do czynów uchwalając  (lipiec 1991r.) powstanie Republiki. Chwilę tą uczciliśmy toastem brandy (tutaj, niestety nie pamiętam marki - a szkoda), Bogdan zapalił Kapitana (Gauloisy nie były jeszcze wtedy ogólnie dostepne) i od tego momentu jak na razie tylko my dwoje oddychaliśmy świadomie powietrzem wspinaczkowej wolności w tej części Jury. Co ciekawe, sprawa idei Republiki nie przeminęła pomimo, że za bardzo jej nie lansowaliśmy i  co ciekawe szybko znalazła wielu zwolenników. Wiedzieliśmy już wtedy, że „nasze przyszłe zawody” będą miejscem spotkań i integracji wspinaczy, którzy świadomie lub nie, będą stanowili w szeroko rozumianym rejonie Podlesic najistotniejszy element naszej Republiki. Ale właściwie jaka ona miała być? Znane z historii hasło „Równość, wolność, braterstwo” idealnie oddawało postrzeganie przez Bogdana modelowych relacji wśród wspinaczy. Nie ważne skąd jesteś, ile masz lat, jakie wykształcenie i ile robisz w skałach. Jako wspinacz jesteś równy innym. Przekładało się to na wzajemną sympatię, szacunek oraz swobodną wymianę poglądów. Na własnej skórze przecież odczuwałem tego typu relacje gdy jeszcze jako całkiem młody facet  mogłem być „na Ty”,  posiedzieć, porozmawiać i powspinać się z ludźmi, którzy wtedy byli uznawani za naprawdę kogoś  w naszym wspinaczkowym świecie.
Wiosną 1992r. byliśmy zdecydowani, że zawody się odbędą. Pozostawało nam określić, miejsce, formułę i termin. Oczywiście, nie braliśmy pod uwagę możliwości pójścia na łatwiznę i zaadaptowania do naszych celów istniejących dróg. Jednym słowem trzeba było stworzyć nowe i wypadło, że ja mam się tym zająć! Ale żeby sprawa się udała koniecznym stało się znalezienie skał na których nikt się nie wspinał i tym samym sprecyzowaliśmy kolejny element zawodów jakim miało być udostępnianie nowych rejonów wspinaczkowych. W teorii to wszystko było prosta ale  na początku lat 90-tych XXw. wspinaczkowo Jura była zdecydowanie mniejsza niż dzisiaj a materiałów przewodnikowo-topograficznych było jak na lekarstwo. Na nasze szczęście weszliśmy w posiadanie świeżo wydanego przewodnika Jacka Łukawskiego „Apteka i Turnia Motocyklistów” i właśnie dogodnie według nas położona Turnia Motocyklistów była tym co się nam spodobało. Rekonesans wypadł pozytywnie i nie pozostawało mi nic innego jak przy użyciu szczotek, jebadełka, sprzętu wspinaczkowego, spitownicy oraz młotka przygotować  miejsce przyszłych zmagań. Postanowiliśmy bez szaleństw, że nowe drogi przygotowane do wspinaczki z asekuracją dolną będą dwie. Jedna po płycie na ścianie wschodniej (Ku słońcu VI.1) a druga na niezdobytej (zainspirował mnie tekst z przewodnika Jacka „…Obecnie nie ma na niej żadnej drogi!”) ścianie południowej (Tajemnica Gosi VI.3). Inną sprawą okazała się próba pozyskania sponsorów. Wysłaliśmy ponad 50 listów (epoka przedmailowa) i niestety nikt nie zainteresował się naszym pomysłem. Nie pozostało nam nic innego jak zostać głównym sponsorem zawodów. Jednak na nasze szczęście okazało się, że z czasem mogliśmy liczyć na nieodżałowanego Jasia Nabrdalika i Krzyśka Wielickiego. Pomimo „mówionego marketingu” na naszą imprezę zgłosiło się i wystartowało 37 osób ( w tym 6 pań). Całkiem ciekawy był skład osobowy finału. Wymienię tylko (przepraszam, że nie wszystkich-obawiam się, że pamięć może mi spłatać figla) pięciu najlepszych panów: 1. Marcin Bartocha, 2. Piotr Golański, 3. Sebastian Zasadzki, 4. Dominik Kobryń, 5. Jarosław Caban. Jednym słowem klasa sama w sobie!!! Sukces organizacyjny z pewnością odnieśliśmy ponieważ panowało ogólne zainteresowanie kolejną edycją (sukces marketingowy z pewnością też był). Sukces finansowy niestety nas ominął (jak się okaże także w czasie kolejnych 9 edycji), ale przecież pieniądze szczęścia nie dają. Byliśmy jednak na tyle zadowoleni z naszych zawodów, że postanowiliśmy w kolejnym roku robić  następne. Widzieliśmy już, że możemy liczyć na totalny rozrzut zawodników pod każdym względem (umiejętności, staż wspinaczkowy, wiek itd.) co nas bardzo cieszyło,  ale także zrozumieliśmy, że kolejna edycja musi być lepsza niż pierwsza.  Fajne w tym było to, że w opinii startujących nie ważne okazały się nagrody ale sam udział. Nowe, naturalne drogi, świeże powietrze, przestrzeń oraz brak możliwości zdobywania punktów by zostać jakimś mistrzem a na dodatek możliwość spotkania się, pogadania i przy okazji pooglądania innych w akcji (brak rygorystycznej strefy) był tym czego wszyscy oczekiwali a my  im to dawaliśmy. Druga edycja odbyła się na Sadku i okazała się być bardzo udaną. Wystartowało już 53 osoby i wartym odnotowania wydarzeniem był udział w nich młodziutkiego Łukasza Müllera. Jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy jak się pięknie rozwinie ale już coś w nim widzieliśmy i Szkoła Alpinizmu Bogdana Krauze stała się jego pierwszym sponsorem. Co ciekawe w czasie dwóch pierwszych edycji Bogdan nie zdecydował się użyć w nazwie naszej imprezy słów Wolna Republika Podlesicka. Pierwsze edycje  funkcjonowały  jako Zawody Wspinaczkowe Szkoły Alpinizmu  Bogdana Krauze.  Jednak w roku 1994 poszliśmy na całość i ogłosiliśmy, że 15 sierpnia 1994r odbędą się Mistrzostwa Wspinaczkowe Wolnej Republiki Podlesickiej!!! Kolejnym odważnym krokiem miało być otwarcie nowego rejonu wspinaczkowego w postaci Łężca. Musiałem się mocno sprężyć by oczyścić  te skały znajdując na jednym z fajnych zacięć (dzisiaj to Ładne Zacięcie) kilka starych haków po przejściu z dawnych lat co było zgodne z relacją Jana Kiełkowskiego o eksploracji tego rejonu w latach 50-tych i 60-tych XXw.
I tym razem zawodnicy nas nie zawiedli. Wystarczy wymienić Renatę Piszczek, Iwonę Marcisz, Olę Tomkowicz, Elizę Czerwińską, Maćka Gackiego, Kubę Rozbickiego i Ryśka Tomasika. W kolejnych latach jak zawsze zadowoleni i spłukani finansowo robiliśmy kolejne edycje. Byliśmy na Gipsie (2 razy), Morsku (czyli kolejny raz na Łężcu), G. Aptece, Kitowej Skale, Bogdance,  G. Słupskiej.
Cała dekada kolejnych skał, dróg, działań, zawodów wokół Podlesic. Wszystko zgodnie z ideą Wolnej Republiki. Z edycji na edycję impreza rozrastała się i aspekt roboczy był coraz większy. Pamiętam, że przygotowując drogi na Gipsie praktycznie do ostatniego momentu czekałem na dostawę spitów i nie pozostało mi nic innego jak za jednym zamachem osadzić ręcznie ich trochę ponad 30. Zmęczyłem się okrutnie ale drogi były gotowe na czas. Przecież nie mogło być inaczej. Impreza musiała się odbyć w terminie. Ciekawą sprawą byli startujący w zawodach. Start nie dawał punktów w żadnym rankingu a i nagrody nie mogły stanowić wielkiej pokusy. Patrząc  się na nazwiska można naprawdę mieć wrażenie, że Mistrzostwa Wspinaczkowe Wolnej Republiki Podlesickiej były dla wspinaczkowej Polski czymś ważnym. Marcin Bartocha, Jarosław Caban, Eliza Czerwińska, Bogna Jakubowicz, Dominik Kobryń, Krzysztof Kucharczyk, Dariusz Kwaśniewski, Iwona Marcisz, Łukasz Müller, Renata Piszczek, Adam Pustelnik, Ryszard Tomasik, Aleksandra Tomkowicz, Jacek Zaczkowski, Sebastian Zasadzki to przykłady osób ze wspinaczkowego topu którym chciało się przyjechać w środku sezonu do Podlesic by powspinać się dla przyjemności i spotkać ze znajomymi.
Jednak nie można zapominać o ważnym  momencie jakim stał się cykliczny w zawodach udział osób niepełnosprawnych. Spotkanie Bogdana ze Staszkiem Duszyńskim rozpoczęło okres współpracy z Fundacją Ducha. Coroczne obozy rehabilitacyjne organizowane w Podlesicach miały także na celu przygotowanie osób z różnymi dysfunkcjami do startu w naszych zawodach. W ten sposób formuła uległa kolejnej przemianie a idea Republiki stała się jeszcze bogatsza. Po dziesiątej edycji postanowiliśmy zakończyć projekt zawodów. Podobała nam się okrągła liczba a i czasy się zmieniły i w roku 2002 chyba oczekiwania wspinaczkowej społeczności (pokolenie paneli, sekcji, trenerów) w dużej części nastawione było na solidną konfrontację i konkretne nagrody. My byliśmy trochę wypaleni (czas robi swoje) i nie chcieliśmy zmieniać tego co oferowaliśmy przez poprzednie lata. Wycofaliśmy się i jakoś nikt nie podjął rękawicy i nie zdecydował się (na razie) na kontynuowanie  w praktyce naszego pomysłu. Bogdan nigdy nie żałował mocno decyzji o zamknięciu tego etapu działalności mając rzetelną wiedzę i dystans na temat zmian w naszym wspinaczkowym świecie. Nie dożył momentu reaktywacji idei Mistrzostw Wolnej Republiki Podlesickiej ale jego Republika w umysłach, słowach i czynach zwyczajnie jest! Jesienią 2015 pod tym szyldem odbyło się sprzątanie dużej części Jury. Może kiedyś, gdzieś w szeroko rozumianej okolicy Podlesic 15 sierpnia znowu zbiorą się wspinacze by się spotkać, powspinać, trochę porywalizować tak jak  na przełomie XX/XXIw. bywało.