Koci Łeb

          Poprawiająca się pogoda „wygoniła” nas w plener. Pomyślałem, że warto pojechać na coś co oglądałem z daleka lata temu ale nigdy jakoś nie miałem spręża pod tą skałę podejść.

Teraz dzięki pracy Gumy i jego kolegów sytuacja uległa zmianie i pod Koci Łeb w pobliżu Mzurowa warto było się przespacerować. Do naszego „domowego zespołu” dołączyli Romek z siostrą a później załapał się jeszcze na ostatnie wolne miejsce w samochodzie Irek i w takim składzie po całkiem stromym podejściu zameldowaliśmy się pod skałą. Pogoda była nawet fajna ale sytuację komplikował zimny wiatr. Jednak nie przyszliśmy by tylko kontemplować widoki ale by się wspinać. Samo wspinanie okazało się całkiem fajne pomimo miejscami ostrej ( nowe drogi) skały i działając tak jaka była ochota zapoznaliśmy się ze wszystkimi drogami. Dziewczyny walczyły na wędkę. Romek z Irkiem rozpracowywali drogi z dołem co oprócz dwóch najtrudniejszych (pokonane AF)  fajnie im się udawało a ja nabrałem ochoty na wyzerowanie skały co uczyniłem i z czego jestem zadowolony.