Rekreacyjnie w Łutowcu

          Zeszła sobota to wizyta I rka, Jarka, jego córki Hani i moja w Łutowcu by pooglądać stan rzeczy przed stażem ekiperskim jaki miał odbyć w przyszłym tygodniu Irek.

Piękna aura pozwoliła nam się powspinać a przy okazji pooglądać jak to robią inni. Niestety, praktyka celu uświęcającego środki rozdyma się jak balon i pojęcie linii drogi (nieprzekraczanie ewidentnych naturalnych ograniczników typu solidne rysy, filarki itp. ewidentne formacje staje się normą). Inną kwestią jest w wielu przypadkach negowanie trudności drogi pomimo nieudanych na niej prób. Ale przecież już od dawna kolejna generacja panela jeździ w skały tylko w celu dop……..lenia innym i tylko gdy to się uda wyjazd zalicza do udanych. Takie czasy i już. Na szczęście można jeszcze poruszać się dla przyjemności i wspólnej zabawy. Chyba nam się to udało i przyjemnie spędziliśmy czas. Przy okazji fajnie było posłuchać, że Piękny Alvarez może być trudniejszym niż VI.1+.
Wspięliśmy się na:
Lewą knurówkę (nazwa nadana przez G. Rettingera) IV
Łyk szczęścia V
Deszczową rynnę V+
Aurorę VI+
Adrenalinę (która) skoczyła VI.1
Pięknego Alvareza VI.1+
Białe noce VI.2