Nietoperze w słońcu!

          W sobotę korzystając ze zdecydowanie lepszej pogody niż była prognozowana nasz domowy zespół, Romek z Aśką oraz Irek przemieściliśmy Renią w okolice Piaseczna (czyli dawnych Dupic) by zgodnie z moją sugestią powspinać się na Nietoperzach.

Wymyśliłem to sobie mając na uwadze południową wystawę ścian, konieczność podejścia (brak tłumu) oraz całkiem fajne i dobrze ubezpieczone drogi. I faktycznie tak było. Dla wszystkich oprócz mnie była to pierwsza wizyta w tym rejonie, więc nikt się nie nudził wspinając się (znowu oprócz mnie) po znanych drogach. Oprócz nas pod skałami przebywało trzech nestorów wspinania z Gliwic, którzy bawiąc się rozmową i działaniem tam jak my miło spędzali czas. W trakcie pokonywania kolejnych dróg wymienialiśmy poglądy jak je widzimy. Dla wszystkich oczywistym było, że Grzeszny kaczorek nie jest łatwiejszy niż Kacza bomba (obie z pewnością w granicach VI.1+, jedna ciągowa a druga droga miejsc), Irek i ja stwierdziliśmy, że nowo ubezpieczona zemsta nietoperza w tej konfiguracji (linia ringów) jest trudniejsza niż VI.1+ a ja po kolejnym przejściu Ukrytych fantazji Rekina stwierdziłem, że dawna kruszyzna zdecydowanie się zminimalizowała ale trzeba uważać, bo jeszcze coś w czasie wspinania może się urwać. Rozpracowaliśmy też Basia to klopik. To taka z tych nieonsajtowych dróg. Irek zamierzał ją poprowadzić, ale trochę zabrakło mu szczęścia. Może po nocnym pilnowaniu porządku było w nim za mało energii. Fakt, że droga po rozpoznaniu ruchów (trudności na dole) staje się zdecydowanie bardziej  czytelna. Na koniec Iza czysto zawędrowała będącą w lewej części płyty ( na lewo od Grzesznego kaczorka) VI.2/2+ i ruszyliśmy do domu. I wtedy zaczęła się najciekawsza część wyjazdu gdy Renia przed Rudami wypluła z obejmy rurę wydechu i trzeba było to przy pomocy linek do mocowania bagażu unieruchomić. Dalsza jazda  z fachowym  rykiem silnika (odgłos jak przy 300KM) przebiegła płynnie i zdążyliśmy z Izą na solidnego burgera. Było fajnie.