Wizyta w Ludvikovie

          W sobotę pojechałem z Irkiem do Ludvikova. Wystartowaliśmy późno ponieważ Irek był po nocce a dojazd w Jeseniki nie jest długi.

Szybko minęliśmy krótki objazdem roboty na torach za Branicami i około południa zanurzyliśmy się w las kryjący skały.  Irek był tutaj pierwszy raz i wyobrażał to sobie trochę inaczej ale nie oznaczało to że mu się nie podobało. Dla mnie zauważalne były solidnie wymagnezjowane buldery oraz nowe punkty asekuracyjne na drogach.  Nie chciało nam się podchodzić, więc działaliśmy w masywach K2 i K3. Jak zwykle bardzo mało ludzi umożliwiało przystawianie się do wszystkiego na co się miało ochotę. Warunki były dobre więc udało nam się skutecznie zadziałać naparu drogach. Co prawda zauważyliśmy, że w wielu przypadkach dokończenie wspinaczek na szczycie  może być niemożliwe ze względu na wielkie kobierce mchów porastających często górne partie skał. Niestety, wymusza to zjazd z ostatniego punktu poniżej krawędzi ściany. Ale nie jest to element dyskwalifikujący wspinanie w tym rejonie. Wybór dróg jest spory i każdy znajdzie coś dla siebie. My w czasie krótkiej wizyty przebyliśmy kilka linii o trudnościach od 4 do 6+ i byliśmy z tego powodu bardzo zadowoleni.