Tańce na wietrze (Łutowiec). Współautor I. Gajos

          W niedzielę pomimo szybko płynących po niebie chmur ruszyliśmy na Jurę. Razem z nami Krzysiek a w drugim samochodzie Irek z rodziną. Początkowo naszym celem miał być podczęstochowski Olsztyn ale znudzenie jazdą spowodowało zmianę kursu na Łutowiec pod skały Baraku. Na dworze było całkiem rześko a całkiem silny wiatr zapowiadał dodatkowe termiczne atrakcje.

Niepokoiło to Irka, który zwyczajowo lekko się wymaił. Na jego szczęście poszukiwania w plecaku zaowocowały znalezieniem „pidżamy” co umożliwiło mu jakieś zabezpieczenie odkrytych łydek. Wszystko to oznaczało konieczność wspinania w całkiem ciepłych i wiatroszczelnych kreacjach co częściowo nie sprzyjało lekkości ruchów. Ale przecież Krzysiek był po raz pierwszy w terenie i warunki jakoś bardzo mu nie przeszkadzały co pozwala mieć nadzieję na jego kolejne wyjazdy. Co właściwe zrobiliśmy: Iza poprowadziła za pierwszą próbą Wielbiciela orłów VI.1 oraz zawędkowała Miodzio VI+, Psie Oczodoły VI+ i Płytę Czyngis-Chana VI.1+, Kaśka pokonała kilka dróg na wędkę o trudnościach między V a V+, Krzysiek poprowadził Nie tylko dla orłów V (jego pierwsza droga w skałach), Ewunię VI oraz Spragnioną V, Irek zakończył starcie z Pragnieniem VI.3, a ja wykonałem łańcuchówkę po znanych mi (w kolejności): Miodzio VI+, Wielbicielu orłów VI.1, Płycie Czyngis-Chana VI.1+, Akwizytorze mocy V I.2, Ewuni VI, Psich oczodołach VI+ i Prostowaniu Roju VI.2+. Jednym słowem pomimo  nie do końca sprzyjających warunków fajnie było.