W wyścigu przed załamaniem pogody. Współautor I. Gajos

          Przeczytana w piątek prognoza pogody nie była z tych optymistycznych ale wieczorny sms od Irka o jego chęci działania i związanych z tym prac w celu przełożenia zmiany w robocie i pozyskania asekuranta spowodował u nas w domu spręż i mobilizację.

Front pogodowy nadchodził wolniej niż miał to uczynić i w sobotni późny poranek zdecydowaliśmy się od niego odsunąć jadąc na Jurę. Do naszej trójki (Iza, Darek i Irek) dołączyła Ola i szybko osiągnęliśmy skały o wdzięcznej nazwie Łóżeczko czyli grupę Knura w Łutowcu. Dla naszego domowego zespołu oznaczało to przyjemność treningowego wspinania po znanych drogach a dla Oli i Irka działanie po nowym. Warunki były z tych przyjemnych co umożliwiało całkiem fajne działanie. Najpierw pokonaliśmy kilka dróg na Losze. Gdzie Iza stwierdziła, że chwyty od ostatniego pobytu urosły by później przemieścić się kilkanaście metrów pod Knura. Trzymaliśmy się cały czas południowej wystawy więc prześwitujące dosyć często przez chmury słońce dawało całkiem konkretne dawki ciepła. Po chwili dołączyli do nas Ola z Irkiem i kompletowaliśmy drogi między Łykiem szczęścia a Białymi nocami. Ja postanowiłem i zrealizowałem przejście rysy na prawo od Białych nocy. Teren był raczej nowy (po przejściu oczyściłem go w zjeździe z kilku ruchomych bloczków). Być może jest to nowa droga, którą nazwałem Diagonalna rysa ale w tej materii nie mam pewności. Ogólnie, wyjazd nam się udał. Pogoda wytrzymała, Iza potrenowała na znanych drogach, Ola powalczyła na nowościach, Irek dołożył kilka wspinaczek do swojego wykazu, ja powspinałem się w dużej części „po swoim” z przyjemnością i być może przeszedłem coś nowego.
Nasz urobek:
Białe noce VI.2
Czwarta  Rzesza VI.1+
Adrenalina skoczyła VI.1
Jeleń VI+
Zimny Herbert VI/VI+
Komin Jarosławskiego VI
Diagonalna rysa V+
Łyk Szczęścia V