Prawie letnie Rzędkowice (współautor I. Gajos)

                 Pięknie pogodowo zapowiadający się weekend powodował, że nie było dylematu co w jego czasie będziemy robili.

Ostatecznie, dołączyli do nas Jasiu z Romkiem  i w tym składzie w sobotę znaleźliśmy się w Rzędkowicach. Co ciekawe nasi koledzy pomimo jakiegoś wspinaczkowego stażu nigdy nie byli w tym kultowym rejonie. Niewiadomym pozostawało na co się będziemy starali wspiąć ponieważ pogoda i Rzędki zawsze równa się duży tłum. O dziwo, już na Zegarowej było pusto więc bez zastanawiania wbiliśmy się w Ucieczkę i drogę bez nazwy biegnącą na lewo od niej. Upał dawał się we znaki i pomimo bliskiej połowy października człowiek w czasie wspinania się pocił. Kolejnym naszym celem stał się klasyk z postaci Lustra. Zawsze można zobaczyć na nim o co chodzi z równowagą i tarciem. Chwilę później przenieśliśmy się pod Turnię Szefa gdzie po latach przeszedłem ciekawą drogę (trudności w podchwytach) jaką jest Oddział zamknięty. Jasiu z Romanem jakoś nie decydowali się zaatakować tutejsze drogi i udali się pod Kucyka pędziwiatra gdzie spędzili trochę czasu. Iza zawędrowała Izbę przyjęć uznając drogę za ładną więc nie pozostało mi nic innego jak ją poprowadzić. Chwilę później wypatrzyliśmy kombinację Rampy z końcówką Metanoi i oboje ją  poprowadziliśmy. Po powrocie do nas kolegów na koniec przewspinałem się swoją starą drogą o nazwie Metanoja a chwilę później zaatakowali ją na wędkę Romek z Jasiem. I właściwie na tym skończyliśmy. Trzeba było ruszać do domu po spędzeniu pięknego dnia  w całkiem ładnym  miejscu.
„Nasze” drogi:
komb. Rampa+Metanoja V+
Kucyk pędziwiatr V+
Ucieczka VI
 … VI (na lewo od Ucieczki)
Lustro VI+
Iza przyjęć VI+
Metanoja VI.1+
Oddział zamknięty VI.2