W Kruzberku w niedzielę (współautor I. Gajos)

           Trzeba być człowiekiem dużej wiary by patrząc się na sobotnią aurę mieć nadzieję na słoneczną niedzielę. My, postanowiliśmy zaufać naszym sprawdzonym prognozom które jednoznacznie określały gdzie warto się udać.

Anons Izy na FB przeszedł bez echa (ta sobotnia, deszczowa pogoda) i nie pozostało nam nic innego jak w niedzielny poranek ruszyć do Czech co w praktyce oznaczało Kruzberk. Chmury pożegnaliśmy kilka kilometrów za Raciborzem i w skałach mogliśmy delektować się naprawdę ładną pogodą. Jak się okazało, nasi południowi sąsiedzi nie są takimi ateistami jak się to wydaje ponieważ patrząc się na frekwencję w Kruzberku wierzą w prognozy pogody. My, zaatakowaliśmy drogi na Żabim Koniu by następnie pobawić się na wędkę oglądając jakie stosujemy patenty na kilku drogach. Przy okazji mogliśmy poobserwować wspinanie w starym (bardzo starym) stylu (sprzęt, techniki asekuracji) oraz ciekawe i niespotykane u nas techniki asekuracji na górnych stanowiskach. Na koniec pokonaliśmy w zespole kolejną linię i o 14-tej ruszyliśmy do domu na zasłużony obiad. Przy okazji udało mi się po długiej przerwie (po około dwóch latach) zawędkować pewną drogę mającą przed  obrywami czeskie V. Teraz ma zdecydowanie więcej. Trzeba będzie to poprowadzić by ostatecznie się zdecydować na wycenę.