Tradycyjny wiosenny Helfstyn

         Pomimo zaatakowania przez przeziębienie ( i związane z tym ogólne osłabienie i łykanie prochów) szkoda nam było pięknej pogody, więc postanowiliśmy coś spróbować zadziałać.

Szybka analiza możliwości skierowała nas do Helfstyna (tradycyjnie tam w Czechach zaczynamy sezon) ponieważ braki w mocy w tym rejonie są rekompensowane przez dobrze stosowane techniki wspinaczkowe. O dziwo, w skałach było pusto a my zdecydowaliśmy się na działanie na Bezejmennej ponieważ pod nią jest najkrótsze podejście. Wbijając się w drogi miałem wrażenie, że otwieram sezon na tej skale. Suche liście, porosty, pył i inne śmieci odgarniałem z chwytów i stopni. Było  trochę przygodowo. Iza tłamsiła linie treningowo  w stylu top rope zastanawiając się, które z nich zna a które nie. Jednym słowem, grzejąc się w słońcu bawiliśmy się dobrze. Przy programowym braku napinki na cyfrę i pilnowaniu się by się zbytnio nie zmęczyć i spocić po kilku godzinach uznaliśmy, że wystarczy. Dopiero wtedy pod skałę dotarł inny zespół w składzie dorośli, dzieci plus psy i nie pozostawało nam już nic innego jak oddalić się z godnością by w pamięci pozostał nam piękny, wiosenny, słoneczny, cichy wspinaczkowy  dzień.
1.Nedelni  5 (Iza, Darek)
2.Varianta Nedelni 5 (Iza, Darek)
3.Mys 3 (Iza, Darek)
4.Bezejmenna 3 (Iza, Darek)
5.Vanocni 4 (Darek)
6.Platnou 5 (Darek)
7.Prava varianta Pochlebnika 7+ (Darek)