Kameralny wyjazd klubowy

            Info o wyjeździe poszło, sprzęt zapasowy dla potrzebujących został przygotowany i pozostało nam już tylko czekać na chętnych.
Okazało się, że część klubowiczów chciała realizować inne plany, paru pracowało, niektórych zmogły różne zdrowotne dolegliwości a jeszcze innym chyba zwyczajnie się nie chciało. W tej sytuacji postanowiliśmy z Izą jednak zrealizować wyjazd klubowy w składzie dwuosobowym. Stwierdziliśmy, że niby dlaczego mamy odpuszczać jeżeli chce się nam wspinać. W ten sposób klubowy dwuosobowy wyjazd doszedł do skutku;-). Zdecydowaliśmy się pojechać  do dobrze nam znanego Łutowca by się poruszać i popatrzeć na kilka nowych możliwości. Pogoda była rewelacyjna a w skałach (o dziwo!!!) mało ludzi. Mieliśmy zamiar rozgrzać się na Łyku szczęścia ale był chwilowo zajęty, więc by nie tracić czasu w celach rozgrzewkowych przeszedłem sąsiednią  Adrenalinę. Po moich występach Łyk szczęścia „był wolny” i mogła do akcji wkroczyć Iza. I wkroczyła! Wygibasy i przebieg drogi jaki wybrała (robiła ją kolejny raz) były z pewnością odkrywczymi. Ostatecznie okazało się, że problem stanowiły nowe okulary które miała założone pierwszy raz co powodowało lekki problem z kontrolą odległości (szczególnie stopni). Po zdjęciu sprzętu korekcyjnego sprawy zmieniły swój bieg na lepsze i wreszcie było po staremu. Ale to nie koniec naszych przygód ponieważ niedługo potem asekurując Izę na Zimnym Herbercie zostałem zaatakowany i ukąszony w lewą powiekę przez pszczołę. Jednak i to nas nie zniechęciło. Apap, szybki kompres z zimnej wody a chwilę później okład z cytryny zakupionej w sklepie umożliwił mi (trochę niekomfortowo-ból głowy i lekkie problemy widocznością w lewo) działanie. Przemieściliśmy sie pod Słonia gdzie o dziwo nikogo nie było. Tam udało nam się przebyć sprawnie Jąkałę i Poemat jąkały. Warunki na przewieszeniu Poematu były optymalne. Nigdzie nie było śladów wilgoci co naprawdę się rzadko zdarza. Następnie chęci starczyło na Ewunię i Wielbiciela orłów. I to by było na tyle. Część dróg z różnych powodów pokonaliśmy po kilka razy co ostatecznie dało wynik 13.Powspinaliśmy się rekreacyjnie bez wielkiej napinki (rejon mam raczej wyzerowany) a Iza powoli kompletuje kolejne drogi. Pogoda dopisała, przygody były, warunki też. Możemy uznać ten wyjazd jako udany.
Drogi:
1.Łyk szczęścia V (2 przejścia)
2.Jąkała VI (2 przejścia)
3.Ewunia VI (3 przejścia)
4.Zimny Herbert VI/VI+ (2 przejścia)
5.Adrenalina skoczyła VI.1 (2 przejścia)
6.Poemat jąkały lajt VI.1
7.Wielbiciel orłów VI.1+