Cisza w Mirowie!!!

           Wykorzystując lekkie ochłodzenie i tym samym poprawę warunków postanowiliśmy pojechać w środę na Jurę.
Co ciekawe (wakacje-sezon urlopowy), na nasz anons o wyjeździe na FB i w sms-ach odpowiedział tylko Maciek i w ten ukonstytuował się skład ekipy. Ruszyliśmy do  Mirowa mając nadzieję, że uda nam się podziałać w tym popularnym rejonie w ciszy i spokoju (w końcu jechaliśmy w środku tygodnia). Wpisując się do książki przed domem sołtysa miałem pewność dobrego obstawienia celu podróży. Przed nami zaanonsowały się tylko 4 osoby (doliczając tych co wpis olewają) co dawało pewność pustych skał. I faktycznie tak było! Pod Siostrami pusto! Na Turni Kukuczki nikogo. Czyli nie pozostawało nam nic innego jak powspinać się na ładnych i przyjemnych liniach na jej północnej ścianie. Na początek wybieramy Glebogryzarkę i muszę przyznać, że zrobiła się z tego całkiem atrakcyjna linia. Zniknięcie resztek ziemi i trawy wyprostowało jej przebieg i odsłoniło całkiem przyjemną na całej długości rzeźbę. Iza sprawnie przechodzi drogę. I może „dopisać do kapownika” kolejną długą linię na tej skale. Maciek jest bliski sukcesu i zakończenia z Glebogryzarką batalii, ale coś mu nie pasuje na końcówce i prosi o blok (szkoda, był tak blisko sukcesu).  Następnie Iza pokonuje OS Tydzień na działce, ładnie przechodząc selekcyjny start i bez problemu radząc sobie ze spionowaną końcówką. 12 ekspresów  wisi w ringach więc kolej na Maćka. Postanawia popatentować start i faktycznie to czyni. Mnie pozostaje wspiąć się do stanowiska by polikwidować to co zawiesiła Iza. Tydzień… zawsze mi się podobał, więc z przyjemnością robię go kolejny raz. Po Tygodniu Iza atakuje Ostatnią działkę. Sprawnie przebywa dolną płytkę i ostatecznie kapituluje kilka metrów przed końcem drogi w ostatnim trudnym miejscu. Zjeżdża likwidując ekspresy. Czyli droga wchodzi na listę spraw do załatwienia. W czasie naszych działań dzwoni do mnie Jacek i rozmawiamy chwilę o sprawach życiowych (spokojnie, bez napinki o planach i pomysłach). Nagle wpadam na pomysł związany z jego osobą. Przecież jestem w Mirowie, obok Szafy na której Jacek Sikora i Karol Kwiatkowski uskutecznili w połowie lat 90-tych XXw. kilka całkiem ładnych dróg. Postanawiam je przejść. Najpierw wpinam się do stanowiska linii Dwie setki to jak trzy kobietki (fajna rysa na odciąg),następnie przechodzę płytkę z Żytnią wyborową i innymi kobietami, a na koniec  spaceruję po ładnie uklamionej W jedności siła. Było przyjemnie i na chwilę wróciły dawne, oby nigdy niezapomniane czasy. Maciek też stara się coś robić i przystawia się do Śledzika w życie, ale jakoś mu nie podchodzi. Przy okazji formułuje teorię swojej wspinaczkowej skuteczności (dobrze mi idzie co drugi wyjazd-czyli na kolejnym powinno być OK.). Iza przechodzi drogę na której działał Maciek, przystawia się na wędkę do Żytniej wyborowej i to by było na tyle. Pogoda nam dopisała, a pusty Mirów to rzecz bezcenna (kiedyś była to norma). Ale może znowu za jakiś czas uda się znowu trafić tak jak tym razem  (oby w miarę szybko).
Nasz drogi:
1.Glebogryzarka IV+ (Darek, Iza)
2. Śledzik w życie IV+/V- (Iza)
3.Tydzień na działce V/V+ (Iza, Darek)
4.W jedności siła VI+ (Darek)
5.Żytnia wyborowa i inne kobiety VI.1 (Darek)
6.Dwie setki to jak trzy kobietki VI.1+/2 (Darek)