Zieloną granicą
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Aktualności
- Utworzono: Niedziela, 23 czerwiec 2013 16:40
- Poprawiono: Sobota, 01 luty 2014 12:21
- Opublikowano: Niedziela, 23 czerwiec 2013 16:40
- Adam Hajnas
- Odsłony: 2321
I cóż... było trudno, ale niezmiernie satysfakcjonująco ! A owa trudność (czysto subiektywna ocena...) polegała na tym, że było dużo strasznie zarośniętych miejscówek (trawska pod samą brodę !!!), do tego podmokłych, brakowało oznaczeń, poza tym trzeba było targać wałówkę na całą wyprawę, były trudności z wodą, a do tego te piekielne upały... Ale radość po przejściu jest ogromna. Widziałem mnóstwo pięknych miejsc po drodze, spałem na kapitalnych punktach widokowych (Janków Wierch, Szpiczak) i w ogóle to cały szlak jest super, praktycznie chodzimy odludziami i do wiosek prawie nie zaglądamy. Do tego dorwała mnie potężna nawałnica z gradobiciem, nadając temu wyjazdowi odpowiedniej dramaturgii.
I uważajcie w Tłumaczowie, bo wydostanie się stamtąd graniczy z cudem. Zresztą cała moja podróż powrotna już sama w sobie była mega przygodą, bo po zejściu ze szlaku poszedłem na stopa i po chwili machania zatrzymał mi się... autobus wycieczkowy !!! Hehe, początek był obiecujący; niestety dojechałem kilka wiosek dalej i już w Ścinawce Średniej musiałem znów zacząć łapać okazję. Niestety tam zaliczyłem prawie 1,5 godzinny (!!!) postój, w końcu zlitowała się nade mną jedna dziewczyna, ale żeby nie było zbyt różowo, podrzuciła mnie tylko do opłotków Kłodzka... Resztę musiałem doczłapać, potem przebić się przez centrum i dopiero wtedy złapać autobus do Wrocławia. A tam czekała kolejna niespodzianka, bo miałem na przesiadkę z PKSu na PKP dokładnie... 2 minuty :))) Zdążyłem ! Ufff...
Fajna sprawa ten cały wyjazd, super wędrowanie, widoków cała masa, w sumie godne zakończenie mojej przygody z długodystansowymi szlakami. Nic, tylko jechać !
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)