Pogórzami

               W tym roku przyszedł czas na definitywne zakończenie mojej przygody z długodystansowymi szlakami polskich gór i pogórzy.
Na ostatni wyjazd w Karpaty udałem się na żółty szlak z Siedlisk k/Tuchowa do Dynowa (ok. 140 km), czyli niespieszne wędrowanie pogórzami: ciężkowickim, strzyżowskim i dynowskim. Szlak ten świetnie nadaje się na wiosenny rozruch, a jeszcze bardziej na rower, bo i trochę „asfaltowania” było... (na nogach nieciekawie, na rowerze genialnie). Szlak wiedzie przez pasmo Brzanki, Klonowej Góry i pasmo Wilczego. Jeśli chodzi o miejscówki do spania, tych jest sporo: można zakimać w bacówce , niedaleko Gilowej Góry można rozstawić namiot przy leśniczówce, spałem także na szczycie Dział nad wsią Gogołów (super miejsce, obok stadniny koni „Chrapka”), nad wsią Łętownia, w paśmie Wilczego są dwa oficjalne pola biwakowe, a ja jeszcze polecam wielką łąkę między wsiami Ujazdy i Łubno – rewelacyjne miejsce ze świetnymi widokami :-)
No właśnie jeśli chodzi o widoki, to tych – co zadziwiające – jest cała masa: na Brzance jest wieża widokowa, ale absolutnym hitem jest druga wieża na Liwoczu (ta z gigantycznym krzyżem, na fotce poniżej), tam mnie wryło zupełnie, panorama ma 360 stopni, kapitalne spojrzenie na Beskid Niski, na pogórza wokoło, na Jasło, przez prawie godzinę gapiłem się w dal ! Inne świetne miejsce to szczyt bez nazwy (też z krzyżem...) tuż po zejściu z Chełma.
Przyjemnie było sobie tak człapać, bez pośpiechu, a do tego jeszcze wiał ciepły, wiosenny wiatr, chciałoby się napisać – rozwiewający włosy (hehe), ale nie w moim przypadku...
To była po prostu fajna przygoda, z całkiem sympatyczną pogodą w tle :-)))