Rekonesans warunków w Helfstynie

          Pogoda testując cierpliwość dobrze dała nam się we znak, więc korzystając z pierwszej sposobności postanowiliśmy wyrwać się z domowych pieleszy w teren by zobaczyć jaki jest warun.
Krótka analiza prognoz pogodowych utwierdziła nas w słuszności obrania kierunku na południe, ponieważ według zapowiedzi (sprawdziły się) miało być ciepło, sucho i w dużej części dnia słonecznie. Celem wyjazdu stał się „popularny i lubiany” Helfstyn gdzie prawdziwa technika siły się nie boi. Uznaliśmy, że krótki czas dojazdu oraz możliwości alternatywnego wspinu na Gabrielce lub w Potstatcie  dają duże szanse na jakieś sensowne podziałanie. Jak to przeważnie bywa przed wyjazdem okazało się, że część zdeklarowanych chętnych nie mogła się wybrać ponieważ zatrzymały ich pewne realizacje muzyczne lub syndrom „chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle” i ostatecznie zostało nas troje. Ale taka sytuacja nie stanowiła problemu i po „morderczym” podejściu pod Okno mogliśmy wreszcie podotykać skały. Warunki był całkiem do rzeczy i nie pozostawało mi nic innego jako prowadzić kolejne drogi by Roman (pierwszy raz na rajbungach) mógł się oswoić z techniką wspinania w „czymś takim”, a Iza porobić metry na znanych pasażach i wreszcie skompletować w ciągu ruchy na Bubusiu (powiodło się bez problemu). Kilka miło spędzonych godzin umożliwiło nam wyzerowanie sektora na prawo od  przełazu (okna) i mogliśmy w poczuciu ładnie spędzonego czasu wracać do domu trzymając kciuki za pogodę.