W opłotkach Olsztyna

          Tym razem w rodzinnym gronie plus Roman udaliśmy się do Olsztyna. Dokładnie, „do” a nie w okolice ponieważ działaliśmy na Słonecznych. 
Kilka rzeczy w tym rejonie mnie zaskoczyło. Po pierwsze, sobota, ładna pogoda i totalny brak wspinaczy. Po drugie, bardzo dobra asekuracja. Po trzecie, w większości przypadków brak możliwości (zapieczenie) otwarcia stałych stanowiskowych karabinków. Po czwarte, stosunkowo nikła glazura na stopniach i chwytach. Po piąte, estetyka wspinania na Słonecznym filarze.
Naszą przygodę ze Słonecznymi rozpoczęliśmy od Górnych  oferujących wspinanie po krótkich drogach o często skumulowanych (długość linii) trudnościach. Było ciepło, ale sama nazwa skał wyjaśnia dlaczego tak tutaj jest. Jednak w końcu września słońce można traktować na tego typu drogach jako bonus od aury i byliśmy takim obrotem spraw zadowoleni. Po „wyczyszczeniu” Słonecznych Górnych był czas by zapoznać się ze Słonecznymi Dolnymi. Drogi na nich były dłuższe i zróżnicowane. Z całej reszty najbardziej podobał mi się Słoneczny filar. Linia o trudnościach „gdzieś po środku” z oferty rejonu, ale pod względem estetyki przewyższająca wszystko w pobliżu. Sklasyfikowałem go jako linię obowiązkową.  Ogólnie byliśmy zadowoleni z jakości - warunków wspinania i przy następnej nadarzającej się okazji  z pewnością pojawimy się w innym pobliskim rejonie.
„Padły” drogi:
1…. IV, Słoneczne Górne
2… V, Słoneczne Górne
3. Sahara V, Słoneczne Dolne
4… V+, Słoneczne Górne
5….VI, Słoneczne Górne
6….VI+, Słoneczne Górne
7… VI+(?), Słoneczne Dolne
8. Słoneczny filar VI+, Słoneczne Dolne
9…. VI.1, Słoneczne Górne
10. Po skosie do księżyca VI.1, Słoneczne Dolne