Międzygórze

        Pogoda miała być OK., więc postanowiliśmy (Darek Miazgowicz z  moją pomocą) doprowadzić do skutku planowany od dłuższego czasu wyjazd dla klubowiczów do Miedzygórza.  W tej sytuacji nie pozostało mi  nic innego jak poinformować wszystkich mailem i czekać na zgłoszenia.

Ostatecznie w piątek (23.03.2012) wszyscy chętni w liczbie czterech (!!!) zapakowali się do niebieskiego Forda i ruszyli w kierunku Kotliny Kłodzkiej. Adaś początkowo nie wierzył, że jest nas tylko tyle i potrzebował czasu by się z tą myślą oswoić. Faktycznie, trochę dziwnym było odpuszczenie wyjazdu przez tak wiele osób ale pozostaje mieć nadzieję, że w ciągu sezonu wyjazdy będą liczniejsze.                                             
Po przybyciu wieczorem na miejsce ruszyliśmy w towarzystwie Darka do Stodoły. Na podejściu stylową torbą podróżna szpanował Rafał (Szwagier), który nie wiadomo dlaczego nie spakował się do plecaka…  Noc przeszła spokojnie. Zalegliśmy kołysani do snu przez solowo-chóralne śpiewy studentów dobiegające z poziomu „0”. Ranek wstał słoneczny, więc nie pozostało nam nic innego jak coś zadziałać. Adaś ruszył na Śnieżnik, a reszta ekipy (Rafał, Iza i ja) do Międzygórza by powspinać  się na skale Baszta. Na „dole”dołączył do nas Darek i przez okolicę Wodospadu Wilczki dotarliśmy po „morderczym podejściu” pod nasz cel. Na pierwszy ogień poszły drogi prowadzące technicznym, spionowanym terenem. Udało mi się je poprowadzić, a Rafał, Iza i Kuba (który dotarł z lekkim opóźnieniem do nas) zawędrowali  te linie (niektórzy z małymi przygodami).  Na koniec, przed przenosinami na przeciwległą ścianę zawędkowałem (być może nową drogę)-direttissimę. Drogi od strony północnej miały bardziej zróżnicowany charakter. Jedna to ładna trójka po klamach. Darek w ramach rehabilitacji przeszedł ją TR i było mu dobrze. Mnie pozostało zapoznać się z pozostałymi propozycjami. Skrajnie prawa oferowała trudności na leciutkim przewisie ( najtrudniej było wyjść na znajdującą się nad nim półę pokrytą ziemią i igliwiem), obok znajduje się najładniejsza wspinaczka na skale prowadząca przez lekko przewieszone, estetyczne zacięcie. W ten sposób udało nam się kompletować wszystkie ubezpieczone drogi na Baszcie. Warto będąc w Międzygórzu tutaj podejść. Drogi posiadają komplety punktów przelotowych i stanowiska. Inną sprawą jest możliwość poprowadzenia kilka całkiem logicznych linii. My, po zakończeniu wspinania zeszliśmy do Międzygórza po zakupy. Tam spotkaliśmy Adasia trochę zmęczonego  wycieczką na Śnieżnik. Okazało się, że niebieski szlak był bardzo uciążliwy z powodu konieczności brnięcia w rozmiękłym śniegu. Po powrocie do Stodoły, konsumpcji zaczęliśmy kolejny „obowiązkowy” punkt programu, czyli ognisko. Aura dopisywała i siedzieliśmy przy nim długo prowadząc rozmowy poważne i o „d…..Maryny”. Było ładnie. Potem to już pora na sen, a w  niedzielę spokojnie z przerwą w Nysie wróciliśmy do domu.  Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda nam się trochę takich wyjazdów zrobić.