Tradycyjny Helfstyn

        Pogoda ostatnio nas rozpieszcza i w głowie Izy narodził się plan zatytułowany Helfstyn. Jednak, sama inicjatorka wyjazdu zachorowała (grypa),Grzegorza i Tomka zatrzymały obowiązki domowe co zredukowała liczbę uczestników wyjazdu do trzech osób.

Marcowe rajbungi stały się od paru lat  zwyczajowe, ale tym  razem  było trochę inaczej. Było ciepło (momentami prawie gorąco), sucho, a tarcie rewelacyjne. Dodatkowo w skałach nie zastaliśmy tłumu!!! Na tym wyjeździe postanowiliśmy się powspinać na Bezejmennej, która przeważnie (nie wiadomo dlaczego ) jest mocno oblegana. Rafał, czyli Szwagier dzielnie wędkował, Matt skutecznie szlifował psychę na prowadzeniach (robił to całkiem skutecznie), ja poprzypominałem sobie na nowo drogi jakie już kilkakrotnie „miałem zapisane w zeszyciku”. Łączny nasz urobek to 13 udanych wspinaczek. Jak wyglądał teren i warunki? To można zobaczyć na fotkach.