Ciągnie wilka do lasu...

       Mówią, że „ciągnie wilka do lasu” i chyba faktycznie tak jest. Po „kilku” latach przerwy postanowiłem powrócić do tego we wspinaniu co zawsze lubiłem najbardziej, czyli „robienia nowych dróg”.
Przełomem w podjęciu tej decyzji stało się wypożyczenie od Darka Miazgowicza (wielkie dzięki) wiertarki, co zlikwidowało problemy technologiczne. Dodatkowym impulsem był fakt przejścia na żywca nowej drogi (tydzień temu) i możliwość jej udostępnienia przez osadzenie na niej ringów. W tej sytuacji nie pozostawało nic innego jak ruszyć do działania. Namówienie Tomka nie przedstawiało problemu (właściwe nastawienie), potem postanowił wesprzeć nas Matt i mogliśmy wyruszyć w teren. Ubezpieczenie linii odchodzącej od Roju w lewo odbyło się szybko i bezproblemowo. Na dzień dzisiejszy Miodzio to 4 ringi, stanowisko zjazdowe i trudności około VI+.
Drugi projekt na prawo od Specjalisty (główny jego twórca to Tomek) wymaga jeszcze dobicia dwóch punktów i wyczyszczenia. Zapowiada się na długą, stosunkowo łatwą i urozmaiconą drogę.  Być może byśmy zakończyli jego ubezpieczenie, ale zabrakło nam (czyli wiertarce) prądu. W wyniku tego wykorzystując kapitalną pogodę postanowiliśmy się rekreacyjnie powspinać w rejonie Uli. Słońce powoli zbliżało się do linii horyzontu, a my na coraz bliższej kolorem złota skale bawiliśmy się doskonale. Szkoda, że temperatura spadała wprost proporcjonalnie do pozycji słońca, co zmusiło nas do ucieczki w ciepłe domowe pielesze. Ale my tam jeszcze wrócimy...