Sudety po raz drugi

      Tym razem wziąłem na „warsztat” Szlak Zamków Piastowskich (140 km). Naszą wędrówkę rozpoczynamy we wsi Grodziec, gdzie znajduje się zamek o tej samej nazwie. Już samo dotarcie do wsi jest nie lada wyczynem, ze względu na rzadko kursujące autobusy.
Sam zamek ukryty jest nieco w krzakach, ale jak już je sforsujemy, to możemy się szczerze zdziwić, bo oto naszym oczom ukazuje się całkiem fajne zamczysko, z możliwością noclegu ! I tu muszę pochwalić, a nawet zareklamować  zamkową obsługę, bo nie dość, że udało mi się wynegocjować niską cenę za nocleg, to jeszcze do dyspozycji dostałem własną komnatę !!! (ze średniowiecznym wychodkiem obok, hehe). A potem dostałem jeszcze klucze do zamkowej wieży, skąd sam bez tłumów wokół siebie, mogłem rozejrzeć się spokojnie  po okolicy :))) No miód na sam początek mojej nowej przygody.
I cóż dalej ? Ano, nasz szlak przeprowadza nas przez Pogórze i Góry Kaczawskie, Kotlinę Jeleniogórską, potem wbijamy się w Sokoliki, mamy też Góry Ołowiane, a na końcu Pogórze Wałbrzyskie. Na szlaku czeka nas moc atrakcji. Są oczywiście zamki, tudzież różne ruiny (uwaga: teraz będzie litania nazw):  Grodziec, Lenno, Siedlęcin, Bolczów, Niesytno, Bolków, Świny, Cisy, Stary Książ i Grodno. Ale są też wygasłe wulkany, zapora w Pilchowicach, skałki, piękne jeziorko Daisy i co zadziwiające, mnóstwo świetnych miejsc widokowych (a przypominam,że poruszamy się raczej po niewysokich górach !). Trzeba tu koniecznie wymienić Ostrzycę Proboszczowicką (wulkan, zwany śląską Fudżijamą), górę Wietrznik, Różankę, Sokolik Duży i Krzyżną Górę. Do tego dochodzi cała masa innych miejsc, skąd możemy  podziwiać rozległe panoramy :)))  Z miejsc noclegowych polecam (oprócz zamku), PTSM „Maciejówkę” i „Szwajcarkę”. Jedna noc spędziłem pod gołym niebem, nad wsią Kłaczyna, skąd mogłem podziwiać kapitalny wschód słońca z widokiem Ślęży na horyzoncie. Koniec szlaku wypada na zamku Grodno, w Zagórzu Śląskim, gdzie nie warto czekać na autobus (brak tabliczki na przystanku, a miejscowi niezorientowani w rozkładzie jazdy...), tylko polecam łapanie „stopa”. Ja  czekałem może z...  3 minuty na życzliwą osobę :))) I cóż, ruszajcie ludzie na szlak, można się pozytywnie zaskoczyć, a poza tym, tłumów nie ma (NIKOGO nie ma...). Na zachętę kilka zdjęć z  podróży poniżej :)