Między Częstochową a Krakowem

        Jurę znamy wszyscy, ale ostatnimi czasy najczęściej z szybkich wypadów  typu: przyjechali, powspinali się i odjechali.
Ja postanowiłem odkryć ten obszar na nowo, z pozycji wędrowca, przejść się na spokojnie, pozaglądać w rozmaite zakamarki, ponocować w fajnych miejscach, popalić ogniska, poprzeżywać ciekawe przygody... 5 przepięknych, słonecznych dni, 165 km czerwonego koloru, 10 malowniczych ruin zamków, skałki, wywierzyska krasowe, lasy – to wszystko złożyło się na tę wiosenną, kwietniową i jakże udaną wyprawę :)

ps. na koniec ciekawostka i maksymalne zaskoczenie tego wyjazdu: na szlaku spotkałem JEDNĄ osobę, a był nią... Hiszpan !!!!!! Gość szedł niejako „za mną” i kiedy krzątałem się przy ognisku pod Gołębnikiem w Podzamczu, nagle z krzaków wyłoniła się jakaś postać. Oczywiście od razu go zagadnąłem i tu okazało się, że koleś przyjechał z daaaaalekiej Hiszpanii, bo miał trochę wolnego czasu , więc  postanowił zaznajomić się ze Szlakiem Orlich Gniazd... Gościu szukał noclegu (nie miał namiotu tak jak ja) i wrócił się do Podzamcza, by tam obczaić  sobie jakąś kwaterę. Ja zaś zostałem sam w lesie szukając mojej z wrażenia opadniętej szczęki...