Na lodach w Kol Saigurn


 W czasie gdy Tomek ze mną odbywał ekspresowy wyjazd do Słowackiego Raju. Roman Martyniak wybrał się powspinać na lodospady na granicy Austrii i Włoch. Całość wspinaczkowo zapowiadała się ciekawie, ale przebieg wypadków mocno pozmieniał zaplanowany scenariusz. Jak było? tego można się dowiedzieć z maila który opisuje ten wyjazd.

                                                                                                                                                                      Darek
Mail od Romana:
" Czesc Darek! Mial to być czterodniowy maraton lodowy, na który sie wybraliśmy do Kol Saigurn na południe Austrii nad sama granicą z Wlochami. Lodopady byly rzeczywiście wspaniałe, temperatura niezbyt niska (ok.-10 -11°). Udało się w pierwszy dzien zrobić dwa, potem cieszyć się wspaniałą kuchnią w schronisku i niesamowicie doskonałym jego wyposażeniem ( jak we snie: suszarki do butow , lin i innego osprzetu, wysoki poziom zaplecza sanitarnego, a co najwazniejsze bardzo cieplo ). Po zmaganiach z kolacją (wzięliśmy spanie z wyżywieniem calodniowym jako opcje na pobyt) można było zasiąść do kompa i przesłać wiadomość że się żyje( bo brak calkowity sieci spowodował komfortowe warunki bez jakichkolwiek zakłóceń ze strony zbyt glośno czy też tępacko "grających" komórek). Po  obfitym śniadaniu i uzbrojeniu w szpej ruszyliśmy na walkę z następnymi lodami. Tam jednak po 25 m wspinaczki partnerowi mojemu wyjechały  dziaby i raki i po ok.2.5 m locie walnął nogą o mały próg lodowy co spowodowalo u niego ostry ból. Nauczony doświadczeniem, opuściłem do podstawy lodu, zabronilem czegokolwiek z tą nogą robić, wlazłem w ścianę, zebrałem sprzęt  i powróciliśmy do schronu. Tam po załatwieniu skutera śnieżnego z przyczepą załadowałem jego i na nią ( sam zająłem miejsce z przodu) i ruszyliśmy w dolinę, a po dotarciu do auta do mojej kliniki. Okazało się ( ale nie od razu ) że ma złamaną nogę w kostce. Po tej diagnozie zawiozlem go jeszcze do Mainz. Poszedl na rezonans i okazalo sie że ma złamany tallus w stawie skokowym, a to co przyjęto za zlamanie u mnie, bylo tylko dziwnym wybrykiem natury. Posylam Ci jeden filmik, ktory mial być zdjęciem. Daj go glosniej to uslyszysz zabawne komentarze.
Ale lody są tam wspaniale... Rzeczywiście zaserwowane jak na dłoni... nic tylko pomykać do góry."

                                                                                                                                                 POzdrawiam serdecznie
                                                                                                                                                               Roman