Stara, nowa Apteka

     Nadeszła jesień o czym od pewnego czasu w sposób zdecydowany przekonuje nas panująca z oknem aura. Zimne, a nawet mroźne poranki nie zachęcają do wychylania nosa na dwór. Jednak po udanym wyjeździe na Nietoperze zdecydowałem się znowu spróbować.
Tym razem moim celem stała się Skała Apteka. Rozmawiając z kilkoma osobami o wyjeździe byłem mile zaskoczony zainteresowaniem. Ostatecznie w Skały Podlesickie wyruszyliśmy w szóstkę: Bartek Adamek, Tomek Kaptur, Wojtek Kornel, Matt, Daniel Malisz i ja.
Dlaczego Apteka? Ma południową ścianę, na której musi się oprzeć słońce i ją ogrzać, drogi są tam na nowo ubezpieczone, pojawiły się nowe linie. Jednak nie tylko racjonalne spojrzenie podpowiedziało mi ta skałę. W połowie lat 90-tych XXw. trochę się tam wspinałem robiąc nowe drogi (Entre Dos Tierras VI.4, Herosi Ciszy VI.2, Za Jaszczurem Panny Sznurem VI.3, Taniec Lekkich Goryli VI.1+) i kilka żywców (Samotność Solisty VI+ , czy Wyciski Palczaste). Teraz nabrałem ochoty aby zobaczyć jak te drogi po latach i nowym ubezpieczeniu wyglądają.
Aura nad dopisała i stając pod południową ścianą Apteki nad głowami mieliśmy błękitne niebo. Niestety, tak jak to o tej porze roku bywa w cieniu było raczej chłodno a na dodatek lekki wietrzyk bynajmniej nie podgrzewał atmosfery.
Jednak skoro już tu byliśmy nie pozostawało nam nic innego jak z nowym topo w ręku trochę się porozglądać i w coś się wbić. Trzeba było się decydować ponieważ oprócz nas znajdowało się w bliskim sąsiedztwie mieszane krakowskie i warszawskie towarzystwo które oblegało już część dróg. Lewa połać oferująca łatwiejsze możliwości była zajęta, więc ruszyłem na to co było najbliżej mnie.
Na pierwszy ogień idzie Gancjana VI+. Wspinam się naprawdę ostrożnie bo zimna skała „parzy” w dłonie. Pomimo wpięcia się w stanowisko nie mogę zapisać jej sobie jako OS. Przyczyna jest prosta i równocześnie ciekawa. Ta droga to ubezpieczona wersja mojej Samotności Solisty z roku 1994. Co najwyżej OS „po latach”. Wtedy jednak przeszedłem ją OS na żywca. Po mnie robi ją Tomek. W tym czasie Wojtek i Daniel walczą w rejonie Ścianki Aptekarzy. Ja ruszam na wolną linię Prozaka Życia. Jak dla mnie ciekawe i techniczne wspinanie. Niestety, tylko dla mnie... Reszcie chłopaków droga ewidentnie nie podchodzi. Potem jeszcze z marszu robię „III+” o wycenie VI+. Mam wrażenie, że kiedyś dawno na tym się już wspinałem. Wolny się robi Taniec Lekkich Goryli. Moja droga! Pobieżna lustracja z gleby uświadamia mi, że trzeba ją robić inaczej niż kiedyś. Brak charakterystycznej płetwy z lewej strony ringów wymusza teraz wspinaczkę po ich prawej stronie. Ruszam, robię trudną trzecią wpinkę, kolejne przechwyty i nagle „zdejmuje mnie” z ostatniego ruchu na krawędzi półki. Pech! Wisząc w przelocie kontroluję sytuację i powoli uświadamiam sobie, że na półkę trzeba będzie się dostać łapiąc się przywiędłej flory. Podejmuję jeszcze próbę bardziej z przekory niż będąc przekonanym o jej konieczności. Niestety! Nie udaje się! Wierny swojej doktrynie wspinania w tym roku (maksymalnie na drogę 2, może 3 próby) rezygnuję „ na dzisiaj” z Tańca... . Zatańczę innym razem by być w zgodzie ze swoim widzeniem własnego wspinania. W tym czasie Wojtek z Danielem po bezskutecznej walce na Prozaku robią Filar Apteki. Ja z Tomkiem działamy na Kruchym Francuskim. Droga ma trudny start i końcówkę. Mnie się udaje, Tomek walczy z chłodem i zmęczeniem. Trzeba przenieść się w słońce. Docierają do nas Matt z Bebolem i dalej działamy w szóstkę. Gdy mój kuzyn chwilę odpoczywa robię na żywca Filar Apteki i schodząc ścieżką widzę nowe drogi na południowo-zachodniej ścianie. Od razu żywcuję łatwy prawy filarek i informuję o swoim odkryciu. Tomek łoi Filar Apteki i razem z Wojtkiem i Danielem przenosimy się pod trójkątną ścianę. Jest w słońcu, co napawa optymizmem. Po kolei kompletujemy tamtejsze drogi o trudnościach między V+ a III+. Trzy z nich przechodzę na żywca. Cyfrą może nie powalają, ale są estetyczne i w tej temperaturze dają dużo radości z ruchu. Filar Apteki w tym czasie jest w posiadaniu Bebola i Matta którzy następnie zmieniają nas na ścianie południowo-zachodniej. Powoli wyczerpuje się energia i czas zaczyna nas gonić czas, więc Wojtek z Danielem robią jeszcze Wariant T i Drogę Dziędzielewicza. Ja wspinam się po raz kolejny Gancjaną by ściągnąć ekspresy. Na koniec na Wyciskach Plastycznych wykonuję do zdjęć kilka krótkich lotów (nawet udało się coś pofotografować) i widząc słońce nisko nad horyzontem zbieramy się do powrotu...
Ogółem poprowadziliśmy 30 dróg o trudnościach od III+ do VI.1+.
              
               loooocik!!!!!!!!...........

             
                   Kruche Francuskie (po dolnych trudnościach)                                     rozmowy i konsumpcje też się odbyły

             
                   delikatne ruchy na Tańcu Lekkich Goryli                                                            za ciepło nie było...

               
                  na wędce też można ładnie się omsknąć!                                                Wyciski jak zawsze wyciskają...

               
                     koncentracja....trafić w stopień.....                                                                     w oddali łysy Zborów

             
                                  Daniel i Wariant T                                                                            miedzy słońcem a cieniem

             
                       Prozak Życia staje się coraz cieplejszy                                                       na stanowisku!

             
                    Matt wygrzewa się na Filarze Apteki                                                          tylko III+ a jak ładnie wygląda

                                                   
                                                                          Prozak Życia nie był prozaiczny

p.s. tym razem oprócz mnie zabrał aparat Daniel.Wspólnymi siłami "nacykaliśmy" trochę zdjęć dzięki czemu jest co poogladać.