Podzamcze w "niepogodę"

  Po ładnym poniedziałku pogoda „padła”. Jednak we wtorek wieczorem zacząłem się zastanawiać, czy nie będzie ktoś chętny na powałęsanie się w brzydką aurę. Był środek tygodnia i pojawił się problem kto by ze mną wyruszył.
Drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że muszą to być osobnicy mający urlop i na dodatek stosunkowo małe jeszcze dzieci (nie mogą nigdy rano dłużej spać bo są przez swoje pociechy budzeni). W ten sposób skorumpowałem Wojtka Kornela i Matta. Jadąc pod niskim pułapem chmur dotarliśmy do Podzamcza i potem już pieszo na Polankę. Naszym celem stały się łatwe drogi na Adepcie.
Aura po długim okresie upałów wydała nam się zimna a dodatkowo sytuację uatrakcyjniał porywisty wiatr. Ostatecznie powspinaliśmy się na drogach: wrr grr buu V, Sanktuarium pękniętego jeża VI+ i  Parapecie VI.1 na pobliskim Okienniku. O ile drogi na Adepcie nawet nam się podobały, to linia na Okienniku, którą miałem „przyjemność” poprowadzić w czasie próby OS (ostatecznie RP)  zrzuciła mnie z luźną rzeźbą, a powyżej zmusiła do dużej czujności z powodu połaci gleby i bujnej roślinności. Dopiero powyżej półki było ładnie. Matt też miał swoją przygodę z gatunku przyrodniczych. Musiał wycofać się z drogi Piątka V z powodu gniazda pszczół lub os, które na szczęście zauważył Wojtek. Nasz kolega nie chciał wejść z nimi w zbyt bliskie stosunki więc postanowił zjechać. Jeszcze Wojtek wykonał krótki, lecz efektowny locik i trzeba było się zbierać do domu.