Dwa dni w Helfstynie

    Dwa dni w Helfstynie                                                    

czyli jak zabić komara w trakcie wspinania, gdy pot zalewa oczy!!!

     Podczas ostatniego weekendu 12-13 czerwca, w czeskim Helstynie gościła reprezentacja RSW, w osobach: Krzysiek „Kolumb” Ostapowicz, Wojtek Mitręga oraz Grzesiek Hampel. Deklarujący swe przybycie Marcin Wystyrk wraz z ekipą towarzyszącą, nie pojawił się niestety.

Skrajne warunki pogodowe (temp. ok. 30*) oraz czynniki tzw. przyrody ożywionej w postaci żarłocznych hord komarzyc przywitały nas zaraz po przyjeździe. Pomimo tych niedogodności udało nam się wspiąć na kilka ładnych dróg, przy okazji pogłębiliśmy znajomość rejonu, odwiedzając resztę niewidzianych dotąd ścian. 
    W sobotę wspinaliśmy się na skałach II i IV sektora (Bezejmenna, Matterhornek), natomiast w niedzielę od rana walczyliśmy na Oknie. Atakowane drogi to: Nedělní, Varianta Nedělní, Myš – Bezjmenna. Będąc na Matterhornku uskuteczniliśmy zaledwie próbę wspięcia się. Zupełnie niesprzyjające warunki  panujące w ścianie, temperatura skały i ogólne zasyfienie wszelkiego rodzaju materiałem uprzykrzającym życie wspinacza, skutecznie zniechęciły nas do dalszych działań na tej skądinąd ciekawej ścianie, oferującej najdłuższe wspinanie w całym rejonie. Poza tym wzmożona działalność latającego i kąsającego cholerstwa doprowadzał nas do szału. W tych warunkach pomysłem najlepszym było zanurzenie się w orzeźwiającej toni większego strumyka, jakim jest Bečva, a następnie delektowanie się goryczką i kiełbaską z ogniska. Sielankę przerwał nam gwałtowny atak deszczu z burzą.

   Następny dzień przywitał nas dość chłodnym porankiem. Po spożyciu śniadania ruszyliśmy na skały Okna (Prvni Plotna), które zdążyły już oschnąć po nocnej ulewie. Na Dolnej Kulisie padły Direttisima, Špička i Varianta, u góry Rychlovka i Šimá Plocha. Nie obyło się też bez wypadku, na szczęście nie groźnego – przy wychodzeniu na wyższe piętro, kolega Kolumb „przygrzał” bańką o skałę. By nie zalać się krwią, wykonał „profesjonalny” opatrunek z na tę okazję rosnącej opodal babki lancetowatej, wszystko skończyło się na żartobliwych komentarzach. Około południa zakończyliśmy działania na skałach. Każdy na swój sposób zadowolony z przebytych dróg, niezależnie, czy robionych w RP-ie, czy na wędkę.

   Dla informacji: W ostatnim czasie weszły na terenie Czech bardziej restrykcyjne przepisy odnośnie porusznia się po autostradach, chodzi o to, że odcinek do Studenki, do tej pory nie wymagał wykupienia winiety, teraz wedle informacji zasięgniętych u Czechów, także jest objęty opłatą. My kupiliśmy winietę na najkrótszy okres czasu 10 dni – 250 Kč.