"Moralni lezeni" na Rabstejnie

     "Morální  lezení" na Rabštejnie                                


   W weekend 7-9 maja, korzystając z nadarzającego się okienka pogodowego ja i Adam K. powzięliśmy decyzję wyruszenia na jakieś wspinanie. Pierwotny zamysł by uderzyć w Sokoliki został zastąpiony na opcję bliższą nam, w efekcie stanęło na tym, że w piątkowe przedpołudnie rozbijaliśmy namiot na polance w Rabštejnie.
   Rejon ten  umiejscowiony mniej więcej w połowie drogi z Rymařova do Šumperka oferuje ciekawe wspinanie po 20 – 35 metrowych skałach zbudowanych z amfibolicznych łupków. Ruiny XXIII – wiecznego grodu wpisane w skalny teren, oraz pobliska gospoda z infrastrukturą turystyczną ściągają w to miejsce nie tylko wspinających się ( jeżelili chodzi o atrakcyjność wspinaczkową, to jak nam powiedzieli poznani przez nas czescy wspinacze, rejon ten jest raczej spokojny i nawet w sezonie nie ma tutaj tłumów). Głównym tego powodem może być fakt, że ubezpiczenie dróg jest tu dalekie od naszych jurajskich standardów, a nawet wymagające jak na standardy czeskie. Można powiedzieć, że okoliczne czeskie rejony bywają lepiej obite.
-  Zanim zdążyliśmy ochłonąć po przyjeździe, pognaliśmy zaspokoić pierwszy głód wspinania. Pierwszymi celami były drogi na Hlavním Masivie o nazwie Z Čech až na konec světa (IV) oraz Turkovy Čechy (V+), ta druga poprowadzona przez odpowiednio zmotywowanego Adama przy ciekawej asekuracji – 2 ringi na drodze. Następnie Adama łupem padła chyba najdłuższa droga rejonu Orolínova hrana(VI), ponadto dokonaliśmy zdobycia platformy widokowej (droga wejściowa – po drabinie oraz wariantem wspinaczkowym). Realizując mocno napięty program wspinaczkowy tego dnia, udaliśmy się z kolei na zgrupowanie skał zwanych Přední Skály, a tam padły drogi Pupek (IV), Petrova (V), po czym Adam przebył jeszcze Bivaková (IV+).
   Drugi dzień pełen równie ambitnych planów rozpoczęliśmy na skale Rigo, to jedna z bardziej „moralnych” propozycji wspinaczkowych rejonu, droga Rigo střed (VI+), asekuracja zaczyna się tutaj w połowie ściany, po przebyciu parunastu metrów rajbungowatej formacji, Adam się waha, ja od razu pasuję. Wędka to wszystko na co mogę sobie pozwolić. Udajemy się na bardziej lajtowe wspinanie na Přední Skály. Po wspięciu się na jakąś trójkowo – czwórkową drogę w stylu pół tradowym osiedliśmy do końca tego dnia na skale o wdzięcznej nazwie Věž U buku. Wspinamy się tu kolejno na Patička(VI), Šestková(VI-) i Jižni stěna(V+). Ostatnią droga, jaką udaje nam się jeszcze zrobić, zanim deszcze nie spędza nas na tabor jest Nedělní (VI).
   Następnego poranka niebo zasnute chmurami nie zachęca do jakiejkolwiek aktywności, dopiero około południa podejmujemy „męską decyzję” by wychynąć ze śpiworów i powoli rozpocząć odwrót. Jak to często bywa w takich sytuacjach, w momencie, gdy jesteśmy już zapakowani i gotowi do drogi słońce zaczyna uśmiechać się do nas ironicznie. Nim jednak zdołaliśmy na dobre opuścić pobliską miejscowość Bedřichov, skrystalizował się już pomysł zahaczenia po drodze o najbliższy nam ogórdek wspinaczkowy, czyli Kružberk – delektując się komfortową asekuracją przebyliśmy jeszcze 3 – 4 tamtejsze standardy.