Długi weekend na Jurze. Autor M. Kozub
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Aktualności
- Utworzono: Środa, 10 wrzesień 2025 16:23
- Poprawiono: Środa, 10 wrzesień 2025 16:23
- Opublikowano: Środa, 10 wrzesień 2025 16:23
- Darek Kaptur
- Odsłony: 30
W dniach 18–22 czerwca wybraliśmy się z Leonardem na męski wypad wspinaczkowy do naszych przyjaciół mieszkających w Morsku. Planowaliśmy intensywny czas w skałach i sporo treningu w prowadzeniu.
Czwartek – Skała pod Prądem i pierwsze rozgrzewki
Pierwszego dnia, w czwartek, zaczęliśmy przygodę w Suliszowicach na Skale pod Prądem. Leonard rozpoczął trening w prowadzeniu na drogach Amper, Volt i Dla Zosia. Ja w tym czasie zrobiłem Gosię i Małgosię. Niestety zaczęło kropić, więc przenieśliśmy się na Muminka, gdzie zrobiliśmy Tatę Muminka, ale zaraz potem zaczęło lać na dobre. Po obiedzie przenieśliśmy się do Rzędkowic na skały Zegarowa i Kursantów, gdzie Leonard kontynuował ćwiczenie prowadzenia i pracy nóg.
Piątek – Góra Zborów i Blocheńska
W piątek rano zaczęliśmy od Góry Zborów. Ja zmierzyłem się z drogami Uhu i Prawa Sówka. Koleżanka poprowadziła nam tradową linię na Wielbłądzie – Prawy kuluar. Po obiedzie pojechaliśmy na Blocheńską, gdzie zrobiliśmy trzy drogi i padliśmy ze zmęczenia.
Sobota – rowery, Wowodnik i Słoneczna Turnia
Sobotni poranek spędziłem na rowerach z koleżanką Basią – pojechaliśmy na Wowodnika. Na rozgrzewkę zrobiłem Zaspane Licho i Krzyki Zwodzijosa, a później Dusiołka, który dał mi mocno popalić. Po powrocie całą ekipą wybraliśmy się na Flaszkę, gdzie Leonard prowadził Halbę i Flamenco. Następnie przenieśliśmy się na Słoneczną Turnię od wschodniej strony – zrobiliśmy trzy drogi. Moim głównym celem tego dnia była Turnia Lechfora i Prostowanie Komina, które zrobiłem na wędkę.
Niedziela – Panda i finał zmagań
W niedzielę wybraliśmy się na skałę Panda. Po dwóch prostszych drogach opadłem już z sił, a mając w perspektywie powrót do domu, zdecydowałem się odpuścić. Leonard za to dzielnie działał dalej i zrobił Biletera, Funiek nie skoczy, a na koniec poprowadził Tyłek Pandy.
Wyjazd był bardzo udany – mnóstwo wspinania, piękne widoki i świetna atmosfera. Najbardziej jestem dumny z Leonarda, który zrobił ogromne postępy w prowadzeniu i pewności w ścianie.