Aura nas lubi!!!

                                              Aura nas lubi!!!

       W zeszłą sobotę na przekór temu co obiecywali spece od pogody działaliśmy z Mattem w Mirowie. Jak było? Chyba OK! Relacjonuje Matt: "W sobotni ranek,ignorując prognozy (nie pierwszy raz) udaliśmy się z Darkiem do Mirowa aby nieco się powspinać. Aura wydawała się nieco kapryśna,gdyż już w drodze na Jurę trochę popadało,choć raczej oszczędnie.
Zajechawszy na miejsce zastaliśmy warunki optymalne do działania, czyli bez większej spiekoty, niebo lekko zachmurzone. Pierwszym celem była Trzecia Grzęda gdzie rozpoczęliśmy akcję.Na pierwszy ogień poszły: Łyse Zacięcie (IV+) i Gibonowy Trawersik (V) (bardzo czujny w kluczowym momencie). Były też Pancerne Porosty (VI) poprowadzone przez Darka (dla mnie tym razem okazały się jakieś niewygodne - więc tylko się przystawiłem). Idąc dalej przypomniała mi się jedna z dróg, której miałem coś do powiedzenia (porachunki), więc skierowalismy się na Ósmą Grzędę. Zanim jednak tam dotarliśmy  Darek poczuł chęć odnowienia znajomości z pewną rysą (VI.3+), aby by w niedalekiej przyszłości poprowadzić ją sobie. Po udanym randez-vous z rysą poszliśmy ku wspomnianej Ósmej Grzędzie,gdzie chciałem uregulować rachunki z EB (V+), którą poprzednim razem odpuściłem. Plan się powiódł. Darek wspiał się jeszcze na sąsiednią drogę - Kurka blaszka (VI-). Będąc na miejscu zeksplorowaliśmy obie studnie (IV+,IV) w Małym Cyrku (przyjemne wspinanie po "serze"). Tymczasem pogoda pomału zaczęła się buntować, oznajmiając to dosyć mocnymi podmuchami wiatru. Wciąż jednak było ciepło i bez opadów. Po Małym Cyrku przemieściliśmy się pod Studnisko przy Zamku. Po drodze Darek zawiesił wędkę na drodze Uwolnić Bąka (VI.2 jak mi się zdaje) w celach rozpoznawczych. Na Studnisku Darek poprowadził jeszcze Power Klej (VI+) (ja już odpadłem z braku mocy) oraz wędkowo Fuksa (VI.1) i Nieznośną Lepkość Odbytu (VI.2+). Na tym zakończyliśmy sobotnie podboje i w poczuciu dobrze wykorzystanego czasu udaliśmy się do domu, obmyślając kolejne akcje w Mirowie.    
                         
                                         Trzecia Grzęda- - pierwsza runda   
                                             
                                      Czwarta Grzęda - druga runda

Ja to widziałem tak:" Pogoda przed weekendem nie rozpieszczała, więc raczej nastawiałem się na rekreację w domu. Telefon Matta dał mi trochę do myślenia. Pomimo że nie byłem do końca zdecydowanym, postanowiłem się z nim zabrać. Siedząc lata w tym „interesie” wiem jak cenni są ci mający spręża do działania. Ruszyliśmy do Mirowa by Matt wreszcie wspiął się na drogach na Trzeciej Grzędzie. Trochę rozmawialiśmy o trudnościach. Być może prefidnie nie wspominałem mu o charakterze tamtych wspinaczek preferujących precyzyjna pracę nóg połączoną z trzymaniem równowagi. Zademonstrowałem mu Łyse Zacięcie i Gibonowy Trawersik. Okazało się że Matt preferuje wyłącznie trawersy w lewo przez co Łyse Zacięcie poszło mu łatwo, a Gibonowy Trawersik stawił zażarty i skuteczny opór. Na koniec naszego pobytu pod tą skałą Matt zapatentował Pacerne Porosty, które nastepnie zażywcowałem ( niestety, niektórzy by powiedzieli że się to nie liczy bo je znałem :)).
Ruszyliśmy dalej na Czwartą Grzędę, gdzie postanowiłem odnowić znajomość z pewną rysą. Przewędkowanie jej miało dać mi odpowiedź jak ma się moja moc. Okazało się że z mocą jest OK. Przewspinałem się z ciągu drogą 3 razy pod rząd, co mile mnie zadziwiło ( trzeba będzie to wreszcie poprowadzić). Matt odsapnął i nabrał wigoru, więc kolejnym celem stała się Skała XL i droga EB z którą „jak to mówi ma porachunki”. Powiesiłem mu na niej z prowadzenia ekspresy i uderzył. W drugiej próbie słowo „stało się ciałem” i droga mu się oddała w stylu RP. Ja w przerwie między jego atakami przespacerowałem się po Kurce Blaszce. Aby jeszcze podawkować sobie przyjemność podziałaliśmy na drogach w Wielkiej Studni. Te dwie  czwóreczki naprawdę dają radość! Ładny pion i przyjemne dziury powodują że drogi są z pewnością atrakcyjne. Szkoda tylko że takie krótkie....
Nasz szlak prowadził z powrotem w kierunku zamku w Mirowie. Po drodze przeprowadziłem inspekcję drogi na tyłach Trzech Sióstr zwanej dawniej Uwolnić Bąka, a po reboltingu Na Krawędzi (według mnie pierwsza nazwa ma w sobie pewien specyficzny smaczek, a druga pachnie pewnym patosem). Ważne jednak to, że w trudnościach oberwał się chwyt co podnosi jej  wartość i. Na koniec  Matt wziął na warsztat (kolejny raz) Power Klej. Zademonstrowałem, ale okazało się że popełniliśmy błąd taktyczny i Mattowi zwyczajnie zabrakło pary. Kolejnym razem akcja się od niej zacznie i raczej będzie po sprawie. Z kolei ja by się pomęczyć poprowdziłem jeszcze raz (który to!????) Power Klej i z marszu zawędkowałem Nieznośną Lepkość Odbytu i Fuksa. To już wystarczyło. Spakowaliśmy się i powróciliśmy do domu. Z planami na przyszłość.....
                   
                          Skała XL i Wielka Studnia - trzecia runda
             
                      Studnisko przy Zamku - czwarta runda