Kruzberk w niedzielę.

Robert zaproponował wspinanie i z lekkim deszczykiem ruszyliśmy w teren. W Kruzberku już było ładnie, cicho i pusto. Zabi koń był Robertowi nieznanym więc powspinaliśmy się na nim. Zrobiliśmy jedną drogę dwuwyciągową i kilka krótkich. W monecie , gdy poczuliśmy pierwsze krople już wracaliśmy do samochodu.