Kolejny raz w wapieniu...

                                              Kolejny raz w wapieniu..
 

Jak co weekend, niemalże, nasza grupa plemienna postanowiła odetchnąć od świata bladych twarzy i powrócić gdzieś na bezkresy swej ojcowizny - tym razem w okolice Łutowca.

Jako że dzień wcześniej solidnie wyeksploatowały nas małe blade twarze, a także mieliśmy pierwszą lekcję ściągania skalpów pt. 'Co jest skóra i co czuje z niej obdzierany?' - większość z nasz nie liczyła na łatwą ceremonię.  Nie mniej z ochotą czym prędzej wyruszyliśmy Szlakiem Mustanga, by po krótce być zmuszonym przez jednego Zwalidęba-płytkoczaszkowca zboczyć w Krętą Ścieżkę. Ten dodatkowy czas zapewniony nam, jak podało echo, przez nieznanego bladego zwanego "Tym, co swej Twarzy spokojnie już nie obejrzy", wykorzystaliśmy na omówienie limesu naszej plemienności, w odniesieniu do wycia w naszą stronę kilku bladych "Co smażą czarne placki na lodowej górze".

 Po dotarciu na miejsce, rozpoczęciu "Tańca w stronę słońca" przez towarzysząca nam Małą Squaw (jest w tym najlepsza - od kiedy z nami wraca, w naszym domu nie spadła ni kropla), i zarzuceniu brzęczących pióropuszy przez Starego Wyjadacza, Naciągniętą Strunę i mnie, Czarnego Kundla, szybko rozpoczęliśmy nasz rytuał na Różowej Ściance. Niebawem, po pojawieniu się naszych braci: Młodego Wodza, Szemrzącego Wichra, Sękatego Drąga i Śpiącego Lisa przenieśliśmy się pod bardziej wymagające drogi na Słoniu i Ule. Ponieważ zazwyczaj nie koncentruję się zbytnio kto, gdzie i jakie zaklęcie rzuca, poniższy przebieg ceremonii może być niezbyt ścisły, ale raczej na pewno padły :

1.Powrót Różowej Pantery V+
2. Powolne Konanie Różowej Pantery   VI.1+
3. Zgon Różowej Pantery VI.1+
4. Płyta Czyngis-Chana VI.2
5. Poemat Jąkały VI.3+
6. Wielbiciel Orłów VI.1+
7. Rój VI.2
8. Prostowanie roju VI.2
9. Psie oczodoły VI.2+
10. chyba jeszcze coś.
Statystycznie to wyglądało mniej więcej tak:
Stary Wyjadacz    - 120% (niektóre zaklęcia padły więcej niż raz)
Naciągnięta Struna - 80%
Młody Wódz    - 80%
Szemrzący Wicher    - 70%
Sękaty Drąg - 40%
Śpiący Lis    - 40%
Czarny Kundel    - 10%

Co do mojej nikłej postawy, tym razem zdecydowanie stwierdzam, że ze skórą czy bez, skundlenie mi postępuje, zamiast ustępować, zapewne z braku pomiatania toporkiem, kiedy strugałem swój wigwam, - i jeśli nie wymyślę czego w zamian, tendencja się nie odwróci. Sam entuzjazm nie pomoże.
Tymczasem, do następnego spotkania w domu, howgh!
Czarny Kundel.

Zdjęcia Iza Gajos &Darek Kaptur