Rajbungi-kolejny raz.

          W sobotę wybrałem się z Dorotą, Magdą i Jankiem na wspinanie. Zaproponowałem im coś innego niż to co znają, a mianowicie helfstyński zlepieniec i tym samym wspinanie po rajbungach.

Uznali, że to może być ciekawe i w ten sposób wspinaliśmy się na najpopularniejszej skale rejonu, czyli Bezimiennej. Było trochę emocji. Janek zaliczył parę "zajazdów" ale wspinanie się podobało. Porobiliśmy po parę dróg. trudności do V/V+ okazywały się do zrobienia. Barierą, która moich towarzyszy wyjazdu zatrzymała były trudności VI+ ( zflaszowanie, lub zawędkowanie po moich przejściach jeszcze się nie udało). Jednak trochę więcej doświadczenia, techniki i bardziej precyzyjne obuwie pozwolą im z czasem tą barierę przełamać. Tego im życzę. Oprócz nas pojawiły się trzy czeskie zespoły więc tłumu nie było.