Jubileuszowy Mont Blanc

                                         Jubileuszowy Mont Blanc

 
     Członek RSW Krzysztof Fuss na swój okrągły turystyczny jubileusz postanowił sprawić sobie prezent w postaci postawienia stopy na najwyższym szczycie Europy. Wejście odbyło się drogą uznawaną za klasyk klasyków całych Alp,
czyli granią Gouter.Opis przewodnikowy drogi mówi o konieczności pokonania 2430m. deniwelacji przy zakładanym czasie 8-10 godz  ( od Nid d'Aigle-gdzie można dojechać kolejką, na szczyt). W zakresie trudności technicznych podejście w swojej dolnej częsci narażone jest na spadajace kamienie, a śnieżna grań powyżej schroniska Gouter w razie załamania pogody i związanej  w nim utratą widoczności staje się niebezpieczna. Sprzęt to czekan, lina, uprząż i raki. W razie braku miejsc w schronisku potrzebne także wyposażenie biwakowe. Ważnym elementem jest wysokość. W większości przypadków brak aklimatyzacji staje się szybko widoczny.

 widok na Aiguille de Bionassay. W dole Glacier de Bionassay

  Ale jak na Blanku było najlepiej opowie Krzysiek:
 "Biała Góra, 4810,90 m n.p.m.                                                                
Mając świadomość, że w tym roku mija 20 lat mojej eksploracji gór, postanowiłem to jakoś zaakcentować. Po wielu przemyśleniach, postanowiłem że spróbuję wejść na Mont Blanc (4807mnpm), górę znaną wielu ludziom, lecz dużo mniej l widziało ją na własne oczy. Ja postanowiłem dołączyć do grupy , którzy stanęli na jej wierzchołku. Wykorzystując stare kontakty z netu, dołączyłem do ekipy która pod koniec czerwca zaplanowała załoić "Białą Górę". Po 15 godzinach jazdy 28.06 znaleźliśmy się na campingu nieopodal Chamonix. Ten dzień przeznaczyliśmy na odpoczynek przed akcją górską. Prognoza pogody była pomyślna, więc następnego dnia ruszyliśmy do St. Gervais les Bains. Stamtąd zabytkowym tramwajem gorskim wjechaliśmy na Nid d`Aigle(2372mnpm), który jest punktem wyjścia większości ekip atakujących górę od strony francuskiej. Po mozolnym podejściu dotarliśmy do schroniska Tete Rousse(3167mnpm). Tam dokonaliśmy przepaku i ruszyliśmy do schroniska Gouter(3817mnpm), w ktorym zaplanowaliśmy nocleg przed atakiem szczytowym. Wiedząc, że mogą być kłopoty z miejscami zabraliśmy ze soba namioty. Dlatego droga między schroniskami, która nie jest trudną wspinaczką stałą się mozolną  przez dźwigane toboły.

Aiguille de Bionassay z podejścia na w kierunku na Aiguille du Gouter

W schronisku zasłużony odpoczynek i ponowne przepakowanie,
a potem spanko, bo o 2.00 mieliśmy wstać. O 3.00 ruszyliśmy w drogę na szczyt. Górę lepiej robić przed południem, gdyż potem słońce może rozmiękczyć śnieg, co utrudni poruszanie się. Przy okazji widzi się niezapomniany wschód słońca. Po czterech godzinach zmagania się z góra, stanąłem na jej wierzchołku.

kopuła szczytowa Mont Blanc. Na grani widać Bivouac Vallot.

Autor na szczycie. Na prawo od niego Aig. du Midi, Mont Blanc du Tacul, Mont Maudit. Za plecami Aiguille Verte, Les Droites, Grandes Jorasses

Pogoda dopisała, więc mogłem podziwiać wspaniałe widoki, mając świadomość tego że w promieniu paru tysięcy kilometrów wyżej jest tylko powietrze. Tym samym dołączyłem do grona zdobywców najwyższej góry Alp, a dla niektórych również Europy (a przynajmniej jej cywilizowanej części), gdyż wiele osob, które były na Elbrusie twierdzi że tam to już jest Azja. Ale nie będę dokonywał osądu. Po szczęśliwym zejściu na dół  toastom nie było końca. Dla tych pięknych chwil warto bylo trochę się pomęczyć, gdyż zrobiłem tą górę bez aklimatyzacji, więc odczułem ubogość powietrza w czasie wejścia na Blanka. A potem , jak to zawsze bywa droga powrotna i pożegnania. P.S. Pozdrowienia dla ludzi z ekipy, a w szczególności dla Bogusia-lokomotywy napędowej wyprawy.Mont Blanc."

  Na horyzoncie dominuje nad Doliną Aosty Gran Paradiso