Kowalscy w maju i czerwcu. Autor R. i M. Kowalscy

          Cześć, w maju z pogodą było nam nie po drodze. Jak już zdecydowaliśmy się na wyjazd, bo prognozy były optymistyczne, to na miejscu i tak pojawiał się deszcz. Tak było w Lądku (15-go), gdzie Ramona zdążyła zrobić tylko jedną drogę na Iglicy i trzeba było "ratować się" szukając czegoś suchego na Pasterskich Skałach. Na próżno...

Na sobotę 29-go, zaplanowaliśmy Dolinę Dłubni. Pomiędzy 10tą a 15tą miało nie padać. Cóż... jednak padało - z przerwami, ale padało. W tych przerwach zdążyliśmy zrobić dwie drogi na Fortepianie i dwie na Poziomce. Później była już tylko ulewa z gradem. W międzyczasie zadzwonili znajomi, którzy byli w okolicy Ogrodzieńca na rowerach i okazało się, że u nich pogoda jak marzenie, więc w drodze powrotnej postanowiliśmy sprawdzić to "zjawisko" i zahaczyliśmy o Niegowonice i skałę Kromołowiec. Faktycznie, świeciło tam pewne słońce i nie zapowiadało się na zmianę pogody. Tam zrobiliśmy po 3 drogi i zadowoleni, że jednak udało sie coś wycisnąć z dnia, wróciliśmy do domu.

 

  

 

Cześć! Nie dane nam było zobaczyć się, bo my wyjechaliśmy już w środę wieczorem. Chcieliśmy poprawić ten Lądek, który zepsuła nam ostatnio pogoda. I udało się. Na Iglicy już rana było tłoczno, ale jakoś podzieliliśmy się skałą. Zrobiliśmy tam Północno-zachodni filarek, Lewą depresję i Prawą depresję (w załączniku kilka zdjęć z Iglicy). Byliśmy też na rekonesansie w Lutyni. Miejsce to oczarowało nas. Skały duże, piękne, a i sama miejscowość urocza nieprzeciętnie.