Tatry jesienią (wyjazd szkoleniowy). Autor J. Chodenko

          We wrześniu w ekipie ośmioosobowej wyruszyłem w Tatry, naładować „akumulator” oraz przekazywać doświadczenie turystyczne w ramach projektu RSW. Pogoda miała się załamywać, więc pierwszego dnia na rozgrzewkę poszliśmy na Giewont (cztery osoby tam  jeszcze tam nie były).

 Następnego dnia o 14:00 miał zacząć padać deszcz i w związku z tym planowaliśmy odwiedzić tylko Czarny Staw Gąsienicowy.  Nad stawem  było sporo ratowników TOPR z psami i 10 m od nas lądował śmigłowiec Sokół – trwały poszukiwania zaginionej turystki (z tego co czytałem w kronice TOPR to ciągle jej nie  odnaleźli). Ponieważ chmury były wysoko i najbliższy deszcz miał być za 3 godziny postanowiłem ruszyć przez Kozią Przełęcz do Dol. Pięciu Stawów. O 12:50 wystartowałem  z Czarnego Stawu G. i o 16:45 zameldowałem się na Palenicy. Na szczęście deszcz był łaskawy i się nie pojawił. W kolejny dzień  miało padać cały dzień. Nie chcąc stracić dnia postanowiliśmy pójść na Przysłop Miętusi, a ponieważ nie padało ruszyliśmy. Niestety w Żlebie  Staników rozpadało się porządnie, ale była też nagroda dla wytrwałych na Przysłopie przestało padać i poszliśmy do Dol. Kościeliskiej do schroniska Ornak na ….. szarlotkę . W sobotę lało mocno i postanowiliśmy zacieśnić relacje  międzyludzkie.  Część pojechała na Chochołowskie termy wymoczyć co nieco . Z relacji , tłum  w basenach był nieziemski (może pogoda  i weekend wypełniły termy).

 Generalnie w Tatrach nie było zbyt wielu osób, może pogoda nie była perfekcyjna.