Oko w oko z koziorożcem.Autor J. Chodenko

          Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się z Darkiem kiedy można by wyskoczyć i ponowić wyjazd na wspinaczkę na Hohe Wand w Austrii. To że trzeba tam wracać, na ten piękny i bogaty wspinaczkowo teren, nie miałem wątpliwości.  Ostatecznie po kilku przymiarkach zrealizowaliśmy wyjazd w dniach 03-05.07.2019.

 

Po przyjeździe i rozłożeniu obozowiska zasiedliśmy vis a vis majestatycznych i wyniosłych ścian. Przyjemnym obowiązkiem było ustalenie drogi wspinaczkowej. Propozycja Darka „Smoky Joky„ była dobrym wyborem. Następnego dnia po śniadaniu podeszliśmy pod skały w poszukiwaniu początku drogi  -  bo większość dróg nie jest opisana, a zalesione podejście nie ułatwia orientacji. Po podejściu do skały, w miejscu najbardziej prawdopodobnym, czekała nas ogromna niespodzianka. Przed nami stał na skale potężny koziorożec alpejski ze soją wybranką. Koziorożce w odróżnieniu od kozic są znacznie większe ( ok. 1m w kłębie, do 170 cm długości i do 116 kg wagi).  Przyglądaliśmy się sobie wzajemnie z odległości ok. 15m! i nic sobie z naszej obecności nie robiły, a wręcz zdawały się być nieco znudzone i po rozsunięciu kamieni położyły się na ziemi. Duże wrażenie robiła ich wielkość oraz szablaste rogi. Najbardziej zaskakująca była ich sprawność w poruszaniu się, sprawiająca wrażenie dużej lekkości. Po 10 minutach wzajemnej obserwacji przystąpiliśmy do odszukania drogi. Po kilku chwilach i wejściu nieco do góry, ponad koronę lasu, odnaleźliśmy początek drogi.

Droga „Smoky Joky” 6- jest bardzo urokliwa. Biegnie praktycznie pod platformą Skywalk. Różnica wysokości to 240m, z 7 wyciągami. W ścianie zastaliśmy jeden zespół, więc mocno nie napieraliśmy, z długimi przerwami na stanowiskach dla nasycenia oczu pięknymi widokami. Po 2,5 godz. spokojnej wspinaczki usiedliśmy na górze. Po czym tradycyjne schłodziliśmy się piwem.

Tego dnia po południu na kampingu zjechało się sporo Czechów i jak się okazało mieli dwa dni świąteczne (05 lipca – Dzień apostołów Cyryla i Metodego, 06 lipca – Dzień spalenia mistrza Jana Husa). Obok nas namiot rozłożyły osoby z Ostrawy, a więc bardzo po sąsiedzku w stosunku do naszego Raciborza.

W piątek, zgodnie z Darka propozycją, udaliśmy się na „Hamburger Pfeiler”. 7-o wyciągowa droga o trudnościach „6” (w dwóch miejscach). Droga o długości 200 m stosunkowo mało uczęszczana, co potwierdzały liczne luźne kamienie oraz wpisy w książce przejąć (ostatni wpis był 07.06.2019). Piękna droga o urozmaiconej rzeźbie z typowym górskim charakterem (zacięcia, trawersy, ekspozycje). Dobrze jest mieć na tej drodze liny połówkowe, co udało nam się przewidzieć.

Osobiście bardziej podobała mi „Hamburger Pfeiler”, z uwagi na większą „dzikość” terenu, oraz większe wymagania wspinaczkowe. W ścianie nie stwierdziliśmy jakiejś znacznej liczby wspinaczy, a z tego co widzieliśmy to przeważnie wspinano się na ferratach. Wyjazd był udany pod każdym względem: pogodowym, wspinaczkowym, a przede wszystkim towarzyskim (nawet garmażerka Pudliszek była OK.). Już kombinujemy kiedy można by się wyrwać tam ponownie.