Zimowy biwak na Babiej Górze czyli powtórka z rozrywki. Autor A. Hajnas

           Uparłem się na to nocowanie na szczycie i koniec. Zaraz po moim powrocie do Polski pojawiła się okazja w postaci okna pogodowego, z którego postanowiłem oczywiście skorzystać.

Trafiłem na kapitalne warunki czyli niezły mróz, czyste niebo i beton, po którym całkiem miło się chodziło. Tym razem pojechałem sam i co ciekawe, szałas do kimania znalazłem błyskawicznie, nie wiem jakim cudem rok temu we dwóch przez godzinę nie mogliśmy go zlokalizować...;-) Drugiego dnia polazłem na Jałowiec, do którego mam ewidentnie pecha, po raz kolejny wiało tam prze-potężnie i dobre pół godziny zajęło mi rozłożenie namiotu w tych warunkach... Babia znów mnie nie zawiodła, dając estetyczne doznania, których od paru miesięcy byłem już konkretnie spragniony.