Projekt Biedruniowa-ciąg dalszy

          Po zrobieniu pierwszych dróg projektu „nie tylko dla orłów” na Biedruniowej apetyt urósł jeszcze bardziej na kolejne. Wypatrzone możliwości prezentowały się całkiem godnie więc bez sensu było katowanie się oczekiwaniem kiedy uda się je zrealizować i trzeba było złapać byka za rogi.

W takim nastawieniu w kolejną sobotę byliśmy pod skałą z Izą by otworzyć dla wspinania całkiem ładny nos skalny między Bobo a Suchymi gaciami na dnie morza. Czyszczenie poszło całkiem sprawnie i po usunięciu gleby i mchów odsłoniły się całkiem przyjemne i duże chwyty. I o to nam właśnie chodziło. Nawiercenie otworów i wklejenie ringów też przebiegło bez zbędnych ceregieli i komplikacji i nie pozostało nam nic innego jak czekając aż klej wyschnie powspinać się po okolicznych drogach. Przy okazji organoleptycznie ustaliliśmy że Lęk otyłości na pewno ma sześć i następnie zadziałaliśmy na projekcie by nadać mu imię Fatman i udostępnić innym. Nazajutrz byłem pod Biedruniową z Jarkiem w celu odwalenia większej brudnej roboty. Wypatrzona możliwość oferowała urozmaicone wspinanie. Najpierw kominek, dalej trawersie, wejście do leja, pokonanie spionowanej ścianki by po położonej płytce osiągnąć stanowisko. Ale żeby to było możliwe trzeba było wykonać solidne prace czyszczące polegające na usunięciu mchów, ziemi, krzaków i solidnej ilości suchych gałęzi o całkiem dużych gabarytach. Na szczęście nawet lubimy i umiemy to robić więc prace postępowały całkiem w dobrym stylu. Po oczyszczeniu linia drogi prezentowała się całkiem godnie więc nie pozostało nam nic innego jak umieścić na miej potrzebne do asekuracji żelastwo. Potem oczekiwanie na schnięcie kleju i wspinanie na czymś obok by następnie przejść i w ten sposób stworzyć Iron majdana. W ten sposób na skale jest o cztery drogi o trudnościach między V a VI więcej a pomysły na następne są!