Hohe Wand z Panem Janem.

          Wyjazd na Hohe Wanda z Jasiem Adamskim pomimo kapitalnej pogody był dla mnie wyzwaniem które pojawiło się nagle. Nie chodziło o wspinanie samo w sobie lub podróż ale przez zaatakowanie mojego ciała chwilę po dodarciu na miejsce przez solidne zatrucie lub jelitówkę.

Noc spędziłem na walce z organizmem co zaowocowało solidnym osłabieniem i koniecznością przejścia na głodówkę. Mój partner mocno napalony na wspinanie  i czekający na wyjazd w nieznany dla niego rejon rano szybko zorganizował się w blokach startowych więc mnie też nie pozostawało nic innego jak spożyć trochę płynu, węgiel, paracetamol, odwiedzić toaletę i ruszyć w teren.  Naszym celem stały się Zillertaler Varianten  o długości 320m (11 wyciągów) i trudnościach 6 z czego kluczowym był ostatni wyciąg. Wspinanie szło nawet sprawnie a delikatne dawkowanie płynu powodowało, że nie musiałem szukać przygodnych toalet. Przebieg drogi rozwikłaliśmy dobrze i pomimo lekkiego przysiadu Janka na ostatnim wyciągu zadowoleni około południa byliśmy na końcu drogi. Powoli poczłapaliśmy przez las do Gasthofu Postl gdzie Jasiu wypił zapracowane piwo a jak colę na zadziałanie na żołądek. Po odpoczynku poszliśmy popodziwiać Skywalka i powoli ruszyliśmy w dół na camping. Tam mogłem złożyć spracowane ciało na glebie by doprowadzać się do jakiegoś porządku. Ale przecież i tak było fajnie. W kolejny dzień ja się czuję lepiej a rolka papieru w plecaku dodaje pewności siebie więc idziemy się wspinać tym razem na  De Wude Posteline mające długość 260m (8 wyciągów) i trudności 6. W ciszy i spokoju ciesząc się drogą pokonujemy kolejne wyciągi by wylądować na szczytowej łączce. Dalej to już standard. Gasthof Postl i zejście na dół na camp a tam długie rozmowy ze znajomymi. Przy okazji spożywam dużo płynu i mało zwartego jedzenia i nie jest już tak źle. W ostatni dzień pobytu Jasiu ma ochotę też na coś wejść więc proponuję mu krótką wspinaczkę na „żelazny krzyż”. Całe dwa wyciągi w fajnej skale. Przebywamy kombinację dróg Sechsersteig i Weg zum Eisenkreuz co daje 60m wspinania (2 wyciągi) o trudnościach 5+ i tym razem nie schodzimy lecz zjeżdżamy i po krótkim spacerku jesteśmy przy samochodzie by po całkiem spokojnej jeździe w godzinach obiadowych zameldować się w Raciborzu.