Napieraliśmy...

Sprawozdania z wyjazdów naszej grupy.

Kaśka i Tomek na Janikowej Skale. Autor T. Wycisk

            Tomek relacjonuje: " W miniony czwartek przy okazji podróży do Bielska postanowiliśmy z Kaśką nadłożyć trochę drogi i ponownie odwiedzić Janikową Skałę - piękny, piaskowcowy rajbung nieopodal Jeleśni. Ostatnim razem zlało nas deszczem jak tylko dotknęliśmy skały, tym razem pogoda dopisała aż za bardzo. Oprócz dwunastu dróg, widniejących na dostępnym w internecie i na miejscu topo, powstały dwie nowe z lewej strony ściany.

Czytaj więcej: Kaśka i Tomek na Janikowej Skale. Autor T. Wycisk

W Parku Jurajskim

           W czwartek udaliśmy się w Jarkiem do Smolenia by powspinać się w cieniu. Nasz wybór padł na Salceson w Parku Jurajskim. Jak się okazał ostatnio byłem tam w roku 2017! Niewiele się tam zmieniło. Ilość dróg bez zmian, stan asekuracji tak sam (dobry), skała nie zarosła. Jedynie wyślizg na drogach trochę się zwiększył ale ładnie gnące się chwyty gwarantują nadal całkiem przyjemne wspinanie. Okazało się, że w lesie termicznie nie jest źle. Spokojnie pokonywałem kolejne drogi robiąc "onsajty po latach". Jarek podążał za mną do odcięcia zasilania by przesiąść się na "wędkę". Przez cały czas byliśmy jedynymi wspinaczami w rejonie. Przez moment odwiedziło nas tylko troję turystów. To był ładny dzień.

Czytaj więcej: W Parku Jurajskim

Garda i okolice. Autor M. Kowalski

             W trzecim tygodniu sierpnia przebywaliśmy wraz z Tomkiem i Katarzyną w okolicach Arco. Wspinaczkowo, był to nasz pierwszy raz tym rejonie. Udało nam się co nieco podziałać na tamtejszych drogach wielowyciągowych, których wybór był uzależniony od warunków pogodowych.

Czytaj więcej: Garda i okolice. Autor M. Kowalski

Uwaga na gryzonie!

          Tomek zaproponował wyjazd na wspinanie więc w niedzielę udaliśmy się w teren. Było upalnie, więc skały musiały być zacienione a drogi w przyjemnych trudnościach. Spowodowało to umiejscowienie się pod Ojcem i Mamą Pandy. O dziwo byliśmy sami. Po pewnym czasie przybyła kilkupokoleniowa ekipa co zapoczątkowało clou wyjazdu. Na starcie do drogi Dziupelki na Mamie Pandy w jednej z dziur zamieszkała mysz lub jakiś podobny osobnik, który w wyniku reakcji obronnej ugryzł w palec jedną z przybyłych dziewczyn. Spowodowało to określone implikacje (zdegustowani zdecydowali się zmienić rejon) i po chwili znowu byliśmy sami. Po pokonaniu serii dróg i uzyskaniu stosownego poziomu zadowolenia mogliśmy powrócić do domów.

Czytaj więcej: Uwaga na gryzonie!

Hohe, i tak bez końca... .Autor J. Chodenko

            Po szybkim umówieniu się ruszyliśmy (Darek i ja) na wspinanie wielowyciągowe. Wybór nie był trudny, bo rozpoznane są ściany Hoche Wanda. I tak 20.08.2024 wystartowaliśmy.

W nocy z 20 na 21 sierpnia i cały kolejny dzień wiał bardzo mocny wiatr z porywistymi podmuchami i obawialiśmy się czy uda się podziałać. Chcąc uniknąć wiatru i zjeść śniadanie w zacisznym miejscu podjechaliśmy na parking w skale Hoche Wanda na drodze na górną część masywu. O dziwo okazało się, że przy skałach w ogóle nie odczuwa się wiatru co nas bardzo ucieszyło i skrzętnie to wykorzystaliśmy. Podjęliśmy decyzję, że można delikatnie się powspinać na drodze „Reinecke Fuchs”, którą już znaliśmy z wcześniejszych wyjazdów. Niestety w połowie drogi zaczęła padać mżawka, ale postanowiliśmy skończyć drogę i w nagrodę na końcu drogi nieśmiało spoglądało słońce.

Czytaj więcej: Hohe, i tak bez końca... .Autor J. Chodenko