Sposób na zakwasy - historia drogi

  • Drukuj

          Sposób na zakwasy VI.2+ (wycena autora VI.4) 4R+ST (asekuracja w czasie pierwszego przejścia 1S+TRAD). D. Kwaśniewski TR  1987, D. Kwaśniewski RP 1987.

 

Ta droga na Długie Ścianie na Górze Zborów ma całkiem ciekawą historię. Piękną sprawą jest jej powstanie, interesująca jest kwestia ewolucji jej wyceny a intrygującą sprawą są sytuacje w czasie jej pokonywania. Ale po kolei. Jak wspomina Marcin Kwaśniewski droga powstała w wyniku zakładu między nim a Leszkiem Milczarkiem. Kto pierwszy przewędruje z ciągu ten kawałek skały, ten będzie miał pierwszeństwo do jego poprowadzenia. Pierwszym który skutecznie zadziałał był Marcin. Do ubezpieczenia drogi posiadali jeden spit, który w wyniku braku spitownicy osadzono innymi metodami stosowanymi już w „epoce kamiennej”. W ten sposób powstała typowa dla owych czasów wspinaczka o mieszanej asekuracji. Dolna płytka, pozbawiona możliwości założenia asekuracji „ z ręki” (kluczowe trudności) została ubezpieczona spitem, wyżej były możliwości założenia ze dwóch rozsądnych  kostek. Trzeba się było sprężać ;-)

Ewaluowała także wycena drogi:

M. i J. Kiełkowscy. Góra Zborów. 1992. Wycena VI.4

M. i j. Kiełkowscy. Skałki suplement 2. 1995. Wycena VI.3+

P. Haciski. Jura. 1997. Wycena VI.3

P. Haciski. Jura 2. 2009. Wycena VI.2+

Warto jednak mieć na uwadze pewne okoliczności, które zmieniały odczuwanie trudności. Pierwszą z nich stało się jej sukcesywne dobezpieczanie. Przed 1977r na drodze były 3 spity i ring zjazdowy a przed 2009 po reboltingu 4 ringi i stanowisko. Inną kwestią jest kluczowe miejsce drogi gdzie  parametr ma „duże” znaczenie.

Ciekawą historią na tej drodze stało się „opisanie” chwytów przez ambitnego wspinacza próbującego w ten sposób podnieść poziom pokonywanych trudności  swojej wybranki serca. Uczynił to świecową kredką oznaczając chwyt na prawą rękę literą „P” a na lewą „L”. Na szczęście natura poradziła sobie z jego twórczością i po tym akcie (tutaj można go nazwać według uznania i fantazji) nie ma już żadnego śladu.

Na koniec jeszcze zagadka. Czy w nazwie tej drogi nie ma  „drugiego dna”?