Wild Country 360

  • Drukuj

                Wild Country 360                                           

     Narastający ból odcinka szyjnego kręgosłupa spowodował potrzebę poszukania jakiegoś nowego „ochraniacza mózgownicy”, który zapewni mi komfort psychiczny jaki daje mi Petz Erin Rock.
Podstawową różnicą musiała być tutaj jego waga aby zniwelować problemy związane ze szwankowaniem mojego karku. Oczywiście, mogłem pójść na łatwiznę i zaopatrzyć się w jakiś ultra lekki styropianowy wytwór. Niestety, przyzwyczajenie do twardych skorup, oraz obawy co do trwałości piankowych kasków spowodowały konieczność trochę dłuższych poszukiwań. Analizując dostępną ofertę brałem pod uwagę tylko te kaski, które kiedyś przymierzałem lub mogłem poprzymierzać. Przez pewien czas zastanawiałem się nad Half Domem Black Diamonda, Altiosem i Eliosem Petzla oraz Skywalkerem Mammuta. Ostatecznym rozwiązaniem stał się prezent z okazji corocznego jubileuszu i zostałem się właścicielem nakrycia głowy o nazwie „360” firmy Wild Country. Oczywiście, jak każdy nowy nabytek budził we mnie radość zmieszaną  z niepokojem typu „jak to z tym właściwie będzie”. Pierwsze przymiarki i porównania z innym modelami dały mi trochę do myślenia w pozytywnym sensie w stosunku do „360”.
              
Parametry podane przez producenta są następujące:
- waga 360g
-zakres regulacji 53-61cm.
-polikarbonowa skorupa
-6 otworów wentylacyjnych
-4 zaczepy na czołówkę
-polistyrenowy szkielet z pianką pochłaniającą energię uderzenia ( Extended EPS System )
-Quick-Dial (system szybkiej regulacji
-zaczepy i klamry Nexus Acatel
-wnętrze wyłożone pianką EVA
-16mm. taśmy
-naklejka wewnątrz umożliwiająca wpisanie danych właściciela
-kolory: biały, czerwony, niebieski
-testy bezpieczeństwa i jakości: 3 sigma, CE, UIAA
-gwarancja 3 lata
-w stosunku do obowiązujących norm podniesienie poziomu bezpieczeństwa
-dodatkowo do wyposażenia dodawany jest pokrowiec transportowy w postaci woreczka i dodatkowa klamerka
Skoro mam ten kask to należało go wypróbować i odpowiedzieć na pytanie jaki jest naprawdę. Wagi, zakresu regulacji oraz materiałów nie sprawdzałem ufając producentowi.
Pierwszym co rzuciło się w oczy to kolor. A raczej jego ciekawy odcień. Mój egzemplarz sygnowany jest jako niebieski. Ciekawą jest też faktura „ skorupy” w dużej części szorstka ale tutaj powodem jest chyba tylko kwestia estetyczna. Kask posiada cztery stosunkowo duże otwory wentylacyjne (po 2 z każdego boku oraz 2 z tyłu.
                                                 
Po bliższej obdukcji zauważyłem, że częściowo zaślepia je od wewnątrz polistyrenowa pianka więc ich funkcja może być w jakimś zakresie ograniczona (o ile latem to wada zimą może stać się zaletą. Cztery uchwyty na czołówkę wyglądają solidnie i dobrze spełniają przeznaczoną im funkcję. Na skorupie producent umieścił dwa napisy (z przodu Wild Country, z tyłu 360). Dobrze zaprojektowano krawędzie tak by chroniły stronie i potylicę. Oglądając wnętrze „360” na pierwszy rzut oka widać wyłożenie grubą warstwą pianki, która wypełnia nie tylko górną część „skorupy” ale także jej boki. Patrząc się na jej grubość i wyprofilowanie wydaje się że producent faktycznie podniósł poziom bezpieczeństwa w stosunku do obowiązujących norm.
                                                                   
System regulacji obwodu przypomina rozwiązania innych producentów. Pracuje lekko i precyzyjnie.
                                                             
                                               
Ważnym elementem podnoszącym komfort użytkowania są elementy wyłożone panelami z pianki Eva. Dobrym pomysłem jest możliwość ich zdejmowania. Mocowane są na „rzepy” dzięki czemu można regulować ich położenie oraz co jakiś czas zdejmować i bezproblemowo czyścić.
                                       
Taśmy mocujące są stosunkowo miękkie i elastyczne.
      Po oględzinach pora było poprzymierzać. Wygoda noszenia jest duża, ale tylko w sytuacji poprawnego umieszczenia na głowie (nasunięcie na czoło). W przypadku pań lubiących eksponować grzywkę przy przesuniętym kasku „ na tył” 360 się nie sprawdzi uciskająch szczytowe partie głowy. Komfort noszenia można dzięki  przesuwanej okładzinie z pianki (trzyma się na rzepach). Charakterystyczną  cechą jest stosunkowa sztywność „skorupy” (dzięki dużej powierzchni wypełnionej pianką). W odróżnieniu od innych modeli z tej samej kategorii wagowej i technologii wykonania krawędzie kasku są sztywne co dobrze rokuje w przypadku bocznych udarów. Dodatkowo ich wyprofilowanie powinno skutecznie zwiększyć obszar chronionej powierzchni w rejonie twarzy, skroni, uszów i tyłu głowy. Uchwyty na czołówkę są skuteczne i nie powinny łatwo ulec uszkodzeniom.
                                                             
Niestety 360 ma też swoje wady. Oczywiście, można uznać że szkoda że nie jest lżejszy. Warto chyba by nowsze jego odmiany miały jeszcze bardziej wydajny system wentylacyjny. Jednak najważniejszą wadę stanowi system regulacji dopasowania pasków. O ile w przypadku elementów ustalających miejsce zbiegania się taśm pod uszami konieczność regulacji przy zdjętym kasku jest do przyjęcia, to w przypadku niemożności regulacji przesuwu paska pod brodą w czasie jego noszenia staje się to uciążliwe. System ten wymusza regulację przy zdjętym kasku i dopasowywanie metodą prób i błędów.
                                                              
Reasumując 360 Wild Country wydaję się być bardzo dobrym produktem w kategorii kasków „wagi średniej”. Jego zalety przewyższają zdecydowanie nieliczne wady. Konstrukcja i uniwersalność stanowią o jego sile. Problemem może być  dostępność na naszym rynku. Jednak jeżeli do już znajdziecie to kolejnym atutem będzie jego cena. Ja za swój zapłaciłem 149.90zł.