Kurs ekiperski

  • Drukuj

          Chwilę po rozpoczęciu rozmowy telefonicznej z Arkiem Tabiszem, który zaproponował mi wzięcie udziału w kursie ekiperów PZA jako unifikant-kadrowiec byłem przekonany, że to naprawdę dobry pomysł.

Musiałem się tylko reaktywować w strukturach związku i w tym celu moja wspinaczkowa historia zatoczyła koło i na nowo wstąpiłem do klubu w Opolu (kiedyś był to AKA a teraz to już KW).  Postanowiłem  wykorzystać nadarzającą się możliwość i w kolejnej rozmowie z Arkiem ustaliłem, że lista zgłoszeń jest otwarta i jest okazja by ktoś z naszego RSW też jako kursant pojechał ze mną w celu nabycia uprawnień ekipera. Wiedziałem, że może to zainteresować Irka i kilka dni później załatwił sprawy formalne by następnie dowiedzieć się o zakwalifikowaniu na kurs. 12 maja późnym popołudniem stawiliśmy się w bazie kursu w Olsztynie pod Częstochową by po krótkiej chwili wysłuchać prezentacji Andrzeja Ciszewskiego o punktach asekuracyjnych. W sobotę rano ruszyliśmy na zajęcia praktyczne na Zielonej Górze w Kusiętach by na nowo ubezpieczyć ten rejon w związku ze zbliżającym się jego ponownym, legalnym udostępnieniem do wspinania. Większość kursantów „zaatakowała” główny masyw i Płetwę a dwie osoby (w tym Irek) pod moim okiem zabrała się za Kowadło gdzie można było popracować w spokoju. Zadaniem kursantów było rozpoznanie dróg, usunięcie starej asekuracji, wyznaczenie miejsc na nową i osadzenie ringów i stanowisk.  Gdy akcja nabrała rozpędu zabrałem się na czyszczenie Podkowadła ze starego żelastwa (np. natrafiłem na jedynkę wbitą i wzmocnioną klejem epoksydowym) w związku z ochroną tej ściany (będzie wyłączona ze wspinania).  Na tych działaniach zleciał nam dzień i po późnym  obiedzie odbyła się prezentacja Miłosza Jodłowskiego o problemach związanych z ochroną przyrody i dostępem do rejonów wspinaczkowych. W niedzielę rano udaliśmy się w rejon Biakła pod Garba gdzie na specjalnie osadzonych ringach Włodek Porębski zademonstrował urzadzenie do badania wytrzymałości punktów i następnie ruszyliśmy na Zieloną Górę w celu podkańczania wczorajszych prac. Moje rozrośnięta ekipa (ostatecznie do 5 osób) osiągnęła sukces kończąc prace z dorobkiem 5 dróg na Kowadle. Na Płetwie też uzyskano 100% sukcesu i tylko na głównym masywie pozostała lekka kosmetyka  (np. na Pterodaktylu) związana z brakiem sprzętu. Okazało się, że ponad 100 ringów to trochę za mało tak ambitnie na kursie pracowano. Wszystko zakończyło się późnym niedzielnym popołudniem gdy żegnając się ogłaszaliśmy zakończenie działań szkoleniowych. Teraz to już tylko kursantów czekają staże i będą mogli pochwalić się uprawnieniami. Fajnie, że wśród nich przybywa przedstawicieli naszego małego środowiska.