Między Hlubiną a Balatonem

  • Drukuj

          W sobotę aura nie zachęcała do dłuższego przebywania na dworze ale była w domu chęć do działania więc nasz domowy wspinaczkowy zespół ruszył do Ostravy na ścianę na Hlubinie.

Odległość, oraz częstotliwość pobytów mogą określać ją jako nasz drugi po naszej klubowej ścianie sztuczny obiekt wspinaczkowy;-). Hlubiny oprócz wielkości oraz długości dróg oferuje dużą częstotliwość zmian w konfiguracji chwytów więc ciągle można zadziałać na czymś nowym. W niedzielę będąc na wyjeździe do rodziny mamy wygospodarowałem chwilę wolnego czasu i postanowiłem powspinać się na skale znajdującej się w Trzebini nad zalewem o zachęcającej nazwie Balaton.  Po podejściu ścieżką przez strasznie zasyfiony przez różnego rodzaju śmieci terenem dostałem się na szczyt skały i założyłem stanowisko zjazdowe z wbitych pionowo szyn kolejowych i zjechałem do stanowisk umieszczonych poniżej krawędzi ściany. Ściągnąłem linę, umieściłem z profesjonalnych, stałych stanowiskach i miałem zainstalowane wędki do moich dalszych działań. W czasie zjazdów do podstawy ściany pooglądałem sobie zastaną asekurację (z nowych ringów), zlokalizowałem stary hak (patrząc jak jest osadzony wiedziałem, że ci którzy prowadzili korzystając z niego drogę musieli mieć baaaaardzo silną psychę) oraz pooglądałem sobie fakturę skały zmieniającą się wraz z wysokością (mieszanka zlepieńca z wapieniem).  Po tych wszystkich działaniach nie pozostało mi już nic innego jak się powspinać. Przeszedłem z autoasekuracją  Lewą rysę V+, Prawą rysę VI, Podchwyt V+ oraz Prawą V+. Drogi okazały się praktycznie niewyślizgane i oferowały całkiem fajne tarcie. Całość oprócz zasyfionego podejścia psuło podłoże skały składające się z gliniastego podłoża i znajdującego się kilka metrów dalej bajorka z wodą o dziwnym kolorze. Ale i tak było fajne.