Hlubina według Wojtka. Autor Wojciech Nowak

  • Drukuj

          Sobotni poranek powitał mnie słońcem, śniegiem i SMSem – jedziecie? Jedziemy – brzmiała odpowiedź. Cztery „S” zapowiadały Super dzień!

     Na terenie Dolnego Obszary Witkowice, dzielnicy Ostrawy stoi Kopalnia Hlubina. Cały ten obszar jest pomnikiem kultury przemysłowej i technicznego dziedzictwa Republiki Czeskiej. Swoje drugie życie „Hala maszyny wyciągowej i maszyn ciężkich” odnalazła jako zapierający dech sztuczny obiekt wspinaczkowy - Lezecké centrum „Tendon Hlubina”. Krótkie „łoj” i „uu-aa” było podsumowaniem tego, co zobaczyliśmy wewnątrz – około 30 tras o wycenie 5 i wyżej z przewyższeniem, jak nic - 15 m uświadomiło nam, w co się pakujemy. Nadmienić muszę, że obiekt jest przystosowany również do rodzinnego spędzania czasu typu stoliczek i kawka, a trasy przygotowane dla dzieci, z możliwością wypożyczenia „sedaka” (uprzeży! -  nie mylić z jakimś leżakiem dla zmęczonych), zapewniają konieczny upust energii dla młodszych wspinaczy. Są też „ścianki” dla całkiem małych dzieci – na Hlubinie można zaczynać od 3-4 roku życia.
    Po zapoznaniu z obiektem, rozgrzewce i wędkowaniu na lżejszych trasach przyszedł czas na wyzwania. W książce, na rysunku wszystko jest jakby prostsze. Prowadzenie tras, asekuracja dolna nie przedstawia większych problemów, co innego teoria, co innego „w terenie”, po zapięciu kilku agrafek i innych dziwnych pętelek czujne oko Doświadczonego Koleżeństwa musiało skorygować nasze zapędy i sprostować błędne mniemania dot. ekspresów, wpinek, wydawania liny i długości koniecznego luzu przy takim sposobie asekuracji. Gdy praktyka uczyniła z nas mistrzów zaczęło się parcie, na szczęście nie trzeba dźwigać ze sobą niczego, gdyż ekspresy są wpięte na stałe. Robimy kolejne trasy - w nagrodę, na górze dotykam konstrukcji dachu historycznej budowli i mówię „opuść”, i od początku, i … rośnie satysfakcja, zmęczenie też rośnie. Leon korzystając ze swoich możliwości – siły i wysięgu, idzie również trasą od podstawy ściany, ja trochę skromniej od podestu. Jednak najciekawsze było dopiero przed nami, o czym nie wiedzieliśmy. Zaliczyłem! Na szczęście zadziałała asekuracja i Asekurant. Tja, latać też się trzeba nauczyć, by robić to bezpiecznie! Potem zaliczył Leon. Reszta na zdjęciach.
    Jeszcze wiele tras przed nami na Hlubinie. Będziemy dalej ćwiczyć chwyt, balans i technikę, jest tam co robić, oczywiście nie zaniedbując naszej klubowej ścianki w Studziennej. Do tego, gdy zabraknie już mocy, wspomniany DOV ze swoim „Światem Techniki” (coś jak nasz „Kopernik”), zapewnia dodatkowe atrakcje - wycieczkę po czeluściach wielkiego pieca Huty Witkowie, hale fabryczne i spacer „bursztynowym szlakiem” dopełnią przyjemności.

Wspinali się i szkolili Leon i Wojtek, pod czujnym okiem Izy i Darka, którym dziękujemy za wycieczkę.