Sucha Bela
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Aktualności
- Utworzono: Sobota, 29 styczeń 2011 08:31
- Poprawiono: Sobota, 01 luty 2014 12:21
- Opublikowano: Sobota, 29 styczeń 2011 08:31
- Tomasz Kaptur&Darek Kaptur
- Odsłony: 3117
Po wcześniejszych ustaleniach z Darkiem doszliśmy do wniosku alby odczekać pierwszy tydzień ferii na poprawę warunków. Po wcześniejszym kontakcie ustaliliśmy, że ruszamy w środę na wieczór, dzięki czemu będziemy mieć pełny dzień na wspin.
Po zarezerwowaniu noclegu w Betlanovcach i spakowaniu bambetli wyruszyłem do Raciborza po Darka. O 17.00 bagażnik w aucie został zamknięty i mogliśmy spokojnie udać się do Słowackiego Raju. Wydaje mi się, że miejsca tego nie trzeba opisywać, bo każdy kto wspina się w lodach powinien wiedzieć, że przy korzystnych warunkach jest to również raj do wspinaczki lodowej. Warunki pogodowe do dłuższych podróży nie zachęcały, ale zawsze dobre towarzystwo i myśl o celu umila i przyśpiesza monotonnie płynący czas. Około 21.30 byliśmy na miejscu. Po rozpakowaniu, posileniu się i odświeżeniu, udaliśmy się na spoczynek by następnego dnia coś załoić.
Poranek przywitał nas słoneczkiem, więc zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do Doliny Sucha Bela. Było mroźno, co dobrze rokowało i zachęcało nas na zdobywanie metrów w głąb doliny i wypatrywaniu lodu, na który można się wspiąć . Same podejście było zabawne: potok zamarznięty, pełno lodowych zasadzek , trochę powalonych drzew przez które trzeba było przejść . Koncentracja - by się nie zamoczyć skutecznie zabijała czas i monotonię podejścia. Po kilkudziesięciu minutach przeprawy przez wyżej wymienione atrakcje docieramy pod pierwszy lód „Węgierski”. Darek po krótkim namyśle, przechodzi lód na żywca, a ja za nim fotografując przy okazji ładną kurtynę powyżej. Po krótkiej zabawie przenosimy się na Pierwszy próg „Misowego Lodospadu” (niestety, górne progi płynęły) ,oraz „Próg pod Naciekiem”. Żywcujące je, wyprzedzamy tym samym warszawski zespół ostro asekurujący się i zaabsorbowanych pakowaniem szpeju (dół Misowego). Następnie forsujemy „Naciek”, „Nitkę” które Darek postanawia po raz kolejny przejść na żywca. Faktem jest, że przy obecnym lodzie jaki zastaliśmy w pewnych sytuacjach warto było je robić bez asekuracji przechodząc je szybko i lekko niż bawić się w zakładanie punktów, które byłyby raczej komfortem psychicznym niż czymś skutecznym w działaniu. Doświadczenie, oraz obiektywna ocena warunków pozwalały na takie działania. Ja za to postanowiłem jednak wkręcić parę śrub dla lepszego samopoczucia i bezpieczeństwa wybierając pod nie mocniejszy lód na środku nacieku. Po zejściu z "Nitki" spotykamy wspinaczy z Warszawy na naciekach poniżej „Okienkowego”. Darek żywicuje na dwóch liniach, ja robię jedną. Chwilę rozmawiamy z zastanym tam zespołem i idziemy dalej. Kolejnym celem był lód „Boczny”. Jednak wylanie lodospadu do najciekawszych nie należało, poza tym wspinali się na nim Czesi. Postanowiliśmy powoli schodzić z powrotem doliną przechodząc przy okazji lody o łatwej wycenie szybko i na lekko. W czasie odwrotu Darek postanowił zerknąć w jeszcze jedno miejsce, które okazało się „strzałem w dziesiątkę”. Po bliższej lustracji ukazał się nam wysoki dwukaskadowy lodospad. Lód wymagający - na dole z nienajlepszą asekuracją, ale postanowiliśmy powalczyć. Darek pewnie i płynnie poprowadził pierwszy wyciąg, po czym ja idąc na drugiego wyczyściłem lód ze śrub. Drugi wyciąg zaoferował dużo lepsze warunki wspinaczkowe i asekuracyjne. Po zjechaniu na dół stwierdziliśmy, że było warto, a i urobek 50- metrowego lodu dodawał jeszcze większej radochy. „Ukryty Lód” był znakomitym prezentem na koniec dnia, który dał nam kawał dobrego wspinania w lodzie i trawkach. Myślę, że wyjazd był dla nas bardzo udany, zwłaszcza, że od dłuższego czasu nie mieliśmy szczęścia trafienia w optymalne warunki.
p.s.
Faktycznie udało nam się tym razem wstrzelić w całkiem dobre warunki lodowe jak i w niską frekwencję wspinaczy. Jednak w paru przypadkach polewy były już na tyle miękkie, że asekuracja ze śrub nie stanowiła żadnego rozsądnego zabezpieczenia (trzeba by było umieszczać bardzo gęsto punkty, co mogło doprowadzić do zbułowania i lotu). Natomiast plastyka lodu pozwalała pozwalała na pewne osadzanie dziab i raków.
„Ukryty Lód” był dla mnie całkiem czymś nowym a myślałem, że znam dobrze Suchą Belę. Przypadkowo skręciłem w odnogę doliny poniżej „Korytowego Lodu” i po bardzo krótkiej chwili go zobaczyłem. To obok „Nitki” najdłuższa kaskada w Suchej Beli. Jak zmierzyliśmy, ma na pewno 50 metrów . Wydaje mi się, że można go z pewnością wycenić na minimum bardzo uczciwe WI4. Jest to oprócz pojawiających się co jakiś czas polewek najtrudniejszy lód w dolinie.
Darek
Start w "Węgierski Lód"
Kluczowe trudności na "Węgierskim"
.jpg)
Doł "Węgierskiego" i próg dający WI3
.jpg)
Próg pod "Naciekiem", nad nim kolumny, dalej "Naciek" i start do "Nitki"
Tomek wychodzi z progu pod "Naciekiem"
"Naciek"
Środkowe portie na "Nacieku"
Ostatnie przebicia dziab na "Nitce"
.jpg)
"Boczny Lód" poniżej "Okiennkowego"
"Ukryty Lód"
Tatry z okolic Słowackiego Raju

To nie Himalaje.... Tylko kopuła szczytowa Krywania:-)