Czarny Kamień-Mirów. Autor M. Kowalski

  • Drukuj

           Miniony weekend był bardzo udany, bo obfity w przyjemne wspinanie i kontakt ze skałą. Najpierw, w sobotę pojechaliśmy z Ramoną na Czarny Kamień i Czarnego Karła, a że wybraliśmy się na „drugą zmianę”, to gdy zajechaliśmy, pod skałami zaczynało się już robić pusto i na koniec wspinaliśmy się już zupełnie sami. Bardzo fajne skały, szczególnie Czarny Kamień dał nam dużo radości. Na niedzielę z kolei ustawiony byłem z Janem. Po drodze padło na Mirów, więc udaliśmy się właśnie tam. A konkretnie na Skrzypce i Szare Ściany. Przewspinaliśmy tam po 9 dróg, z których każda była ciekawa i satysfakcjonująca. Wracaliśmy zadowoleni.