Hohe Wand - kolekcjonowanie klasyków trwa. Autor J. Chodenko

  • Drukuj

           

W daniu 09.08.2020 ruszyliśmy poćwiczyć wspinanie na Hohe Wand w Austrii. Ekipa składała się z: Roberta, Darka  i mnie.

 

Po śniadanku, bez zbędnego pośpiechu, wyruszyliśmy w ścianę. Po 15 minutach dotarliśmy na początek drogi, który zresztą szybko odszukaliśmy. A trzeba przypomnieć że, czasami znalezienie właściwego miejsca  startu jest najtrudniejszym elementem wspinania na tej skale. Około 10:00 ruszyliśmy na drogę „Tirolersteig” (3, 350 m). Nie jest to specjalnie trudna droga, ale zaliczana do  klasyków Hohe Wanda, więc trzeba było podziałać. Posiada przyjemny górski charakter z pięknymi widokami. O 12:20 odpoczywaliśmy na górze.

Następnego dnia zaplanowaliśmy wspinanie na „ReineckeFuchs” (5-,180m). Chcąc uniknąć spotkania z opadami deszczu wystartowaliśmy o 7:45. Największym problemem było odnalezienie początku drogi. Szukaliśmy  miejsca startowego prawie  15min. Bardzo przydatny był opis ze strony www.bergsteigen.com. W trakcie poszukiwania drogi Darek  miał dużo szczęścia bo trafił na Koziorożca Alpejskiego. Droga  bardzo przyjemna , dużo skały (mało chodzenia po ”parku”), delikatne ekspozycje.  O 9:50 „piliśmy widoki  pełnymi haustami „ ze szczytu.

 Dla mnie było pierwsze wspinanie się wielowyciągowe w zespole trójkowym. Poznałem  technikę asekuracji i przyznam, że szybko da się to ogarnąć. Robert wspinał się na  wielowyciągówce po raz pierwszy i wyraźnie było widać, że sprawia mu to ogromną frajdę.

Podsumowując można powiedzieć, że góra obdarzyła nas swym pięknem po raz kolejny, dobrą pogodą, a przy małej ilości ludzi  było ….. ślicznie.  Już kombinujemy kiedy najszybciej  tu wrócić.