Norwegia według Matta. Autor M. Wawryszuk

  • Drukuj

          Nasza przygoda z norweskimi górami zaczęła się w Sortland,gdzie mieszka Agi siostra z rodziną. Korzystając z przerwy w opadach (pisząc te słowa znowu leje) udaliśmy się sobotnim przedpołudniem wraz z naszymi gospodarzami na Steiraheia. Jest to szczyt położony blisko ich domu,więc mogliśmy potraktować go jako nieco dłuższy spacer.

Droga w górę poza początkowym nieco stromym podejściem nie była szczególnie trudną co pozwoliło nam na jej sprawne zdobycie. Na szczycie znaleźliśmy czerwoną skrzynkę TellTur  a w niej kod, który można, po uprzedniej rejestracji, wpisać na stronie TellTur i tym samym tworzyć swój własny wykaz przejść dróg, których w tej części Norwegii jest blisko 160. W niedzielę pojechaliśmy do Andenes - najwyżej położonego miejsca wyspy,która jest połączona z innymi siecią mostów. Wyżej jest jeszcze wyspa Senya, ale na nią trzeba się przedostać promem. Andenes to miejscowość położona nad Morzem Norweskim łączącym się z oceanem. Po zwiedzeniu plaży, udaliśmy się na Ramnan, na którą prowadzi droga szutrowa o dość ostrym nachyleniu co stanowi o jej trudności. Po drodze można skręcić na dwie inne o typowo górskim charakterze. Niestety nie było nam dane tym razem ich zawędrować z powodu psującej się pogody. W poniedziałek zameldowaliśmy się Gullesfjordbotn Camping, gdzie mieszkamy na czas pobytu. Szukając czegoś do zdobycia w okolicy campingu znaleźliśmy wodospad położony na przeciwległej stronie. Trafiliśmy do niego idąc w górę rzeki,która wpada do jeziorka przy naszym obozowisku. Jeziorko zaś łączy się z fiordem. Droga na wodospad jest bardzo urokliwa, warto nią iść przy słonecznej pogodzie, gdyż po deszczu staje się dosyć bagnista. Największą atrakcję tej części Norwegii jest bez wątpienia rejon Lofoten. Jest to miejsce ze wszech miar wyjątkowe. Przede wszystkim jest to jedyne miejsce na świecie gdzie istnieją warunki do suszenia dorsza, który jest podstawowym składnikiem tutejszego dania zwanego bacalao. Jest to specjał,który jest serwowany w dedykowanej restauracji w Svolvaer. Nie omieszkaliśmy go spróbować i polecamy każdemu amatorowi wyszukanych rybnych dań. Lofoty to także miejsce organizowania morskich safari, na których można zobaczyć orki, walenie, delfiny, foki, a także wiele gatunków ptaków morskich w tym orła morskiego będącego pod ochroną od 1968 roku. Dla wspinaczy jest to również rejon oferujący wiele długich wyciągowych dróg do przejścia latem i zimą. Co ważne i osobliwe zarazem, latem w tej części Norwegii występują tzw. noce polarne co w praktyce oznacza, że słońce tylko na krótki czas chowa się za górami po czym wschodzi ponownie, jest zatem cały czas jasno. Jest niewątpliwie duży atut podczas wspinania, bądź wędrówki po górach. Jadąc do Sortland oddalonego od naszego campingu o nieco ponad 30 kilometrów mamy 4 drogi będących w bazie TellTur. Naszym pierwszym celem z tej czwórki okazał się Galten,który stanowił dla nas wyzwanie ze względu na śnieg, który tu i ówdzie zalega w górnych partiach. Mimo lekkich trudności udało się przejść trasę i dołączyć do naszego dorobku. Byliśmy także w okolicy wspominanego wcześniej wodospadu na kolejnym rekonesansie w wyniku którego znalazłem całkiem fajny "kamyczek" który nadaje się do boulderingu przy sprzyjającej pogodzie. Na razie jednak pogoda nas nie rozpieszcza.Jest parę dni słonecznych,po których następuje tydzień deszczu. Pozostaje więc czekać na poprawę pogody by móc zdobywać kolejne cele.