O jeden skok za daleko. Autor A. Hajnas

  • Drukuj

          Zaraz po zimnej Zośce szykowało się ok. 4 dniowe korzystne okno pogodowe, które postanowiłem wykorzystać na wypad w Beskid Niski. Temperatura poszybowała w górę aż za bardzo, bo z okolic plus 5 na plus 25... ale cieszyłem się, bo po ulewach była szansa na jakieś panoramy.

Pojechałem do Gorlic i stamtąd poczłapałem w kierunku Magury Małastowskiej, potem do Skwirtnego, do Hańczowej, przez Bieliczną do Mochnaczki, skąd dalej miałem iść na północ w kierunku wieży na Jaworzu, gdzie miałem spędzić ostatnią noc. Niestety w Mochnaczce nie było mostku na wezbranym potoku, ale myślałem, że dam rade przeskoczyć... Owszem, wylądowałem po drugiej stronie, ale bardzo fatalnie...Ból w kostce na początku był ogromny, ale potem jakoś dało się iść. Gdy drugi raz źle stanąłem, już wymiękłem... Na szczęście byłem blisko Krynicy, skąd rozżalony i rozczarowany wróciłem do domu. Na osłodę zostały mi za to piękne zdjęcia i niestety trochę dłuższa przerwa od wyjazdów w góry.