Eksploracji ciąg dalszy nastąpił

  • Drukuj

          W sobotni ranek po relacji skoków narciarskich w TV pomimo ogólnej szarości za oknem w mojej głowie pojawił się spręż! Szkoda dnia i warto coś podziałać. Izę spręż ominął i jakoś na wyjazd do Hlubiny nie miała większej ochoty więc zabrałem kilka niezbędnych gratów i ruszyłem w samotności  w rejon miejscowości Zálužné by zlokalizować tworzący się tam lodospad.

Mając całkiem dobre namiary szybko po kilkuminutowym podejściu stałem powyżej stromego stoku. Ubrałem raki i po zejściu w dół zobaczyłem lody. Wielkie to one nie były ale zaintrygowały mnie całkiem duże ściany które mnie otaczały. Porośnięty kępami traw łupkowe skały z pewnością nadawały się do wspinania w mroźne dni. Postanowiłem na coś wejść i oczywiście start miał miejsce przez lód. Po kilku całkiem fajnych ruchach w ładnym i nietrudnym lodzie stałem ponad nim wypatrując możliwości dalszej drogi. Byłem sam a całym moim sprzętem były dziaby z lodowymi ostrzami, raki, umiejętności i psycha. Zwróciłem się w kierunku ewidentnej grańki która oferowała jak się okazało oferowała wspinanie w trudnościach tak  około M3. Trzeba było uważać ponieważ ekspozycja rosła a przysypana śniegiem rzeźba wymagał miejscami czyszczenia by stwierdzić czy jest tam skała czy też fajnie zmrożona trawa. Dotarłem na pik gdzie zauważyłem że poluzował mi się rak. Poprawiłem go i zszedłem stromym stokiem dół. W połowie zejścia kolejna poprawka renegata o imieniu Rambo i nazwisku Grivel. Na dole zdecydowałem się pokonać ścianę na skale leżącej na lewo od wodospadzików. Wybrałem jej prawe ograniczenie oferujące solidne trawy w których ładnie siadały dziaby i solidnie stały na nim raki (trudności M3). Powyżej spiętrzenia po raz kolejny poprawiam raka (odkrywam, że muszę w domu dogiąć przedni kabłąk). Brak chęci współpracy Rambo ze mną uznaję że nie należy kusić losu więc fotografuję skały i okolicę i spacerkiem udaję się do samochodu by na obiad wrócić do domu.